„Dziennikarz” - Maciej Kaźmierczak. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Świat plotek? Jasne.
Świat wpływów? Pewnie.
Świat niedomówień? Tak.
Świat prasy? Będzie.
Rywalizacja? Oczywiście.

Zemsta? Niestety.
Sprawy związane z przeszłością? Znajdą się.
Plany, marzenia? Są.
Kłamstwa? Obecne.

To właśnie między innymi znajdziemy w książce Macieja Kaźmierczaka pod tytułem „Dziennikarz”. 
Jaki osiągnął efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, zapraszam do lektury.

Wspaniale było przenieść się do świata Eryka, jego narzeczonej Izy, jego przełożonego Filipa, Roberta, Matyldy, Michała, Darii, Adeli, Manueli, Anity, Darka, Malwiny, Dominika, Tomka, Szymona, Karola, Kamila, Mileny, Moniki, Sandry i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Są nieźle wykreowani, zróżnicowani i interesujący. Cóż, muszę niestety przyznać, że do nikogo nie zapałałam sympatią (no może z wyjątkiem Izy). Po prostu nie miałam za co... W tego typu powieściach (thrillerach) jest to zaleta. Mogę z czystym sumieniem dodać, że nie chciałabym obracać się w towarzystwie Eryka. To typ człowieka, którego zdecydowanie wolałabym unikać. To samo dotyczy Roberta (choć jego zachowanie jest w jakiś sposób uzasadniona).
Dobra, nie zdradzam nic więcej.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, wszelkie fakty czytelnik poznaje równomiernie rozłożone w czasie całej powieści, autor nie wykłada od razu wszystkich kart na stół. Za to zdecydowanie daję plusika. Oczywiście nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Eryk.

Po trzecie, świat plotek, artykułów i gazet. Autor barwnie i rzeczowo przedstawia nam tu jego realia (jakby sam był kiedyś jego częścią). Bardzo mi się podobało. Przyznaję za to oczywiście plusa.

Po czwarte, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza, napisana jest lekkim piórem. Sprawia to, że czyta się ją szybko, łatwo i przyjemnie.

Po piąte, zakończenie. Szczerze? Cóż, nie mogę powiedzieć, że się go spodziewałam (no może trochę). Zaskoczyło mnie, przynajmniej częściowo. Przyznaję za to kolejnego plusa.

Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść idealnie pokazuje do czego człowiek jest zdolny by osiągnąć cel, do czego jest zdolny gdy jest zraniony i zdesperowany.

Książka praktycznie czyta się sama. Historia bardzo wciąga (mnie bynajmniej wciągnęło), sprawia, że chce się być częścią życia (choć momentami pokręconego, a nawet niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do samego finału historii pewnego wyjazdu. 


Autorowi bardzo dziękuję za tę przygodę. Na pewno zostanie ze mną na dłużej i będzie jedną z tych, które bardzo lubię.


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NIEZWYKŁE. :)


Komentarze

  1. Bardzo ciekawie piszesz o tej książce i udało Ci się mnie do niej przekonać
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.