„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.
Drogi Czytelniku...
Krzywda, strach, ból, choroba, śmierć, rozpad rodziny...
Między innymi takie aspekty porusza Whitney Barbetti w swojej powieści pod tytułem „Dziesięć poniżej zera”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze zapraszam do lektury.
Wspaniale było przenieść się do świata Parker, jej współlokatorek - Carly i Jasmine, jej przyjaciółki Miry, Everetta, jego rodziców - Roberta i Patricii, jego siostry Bridget, jego siostrzeńca Clarka i innych.
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.
Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani jak tylko mogą być i bardzo interesujący. Czy kogoś tak naprawdę polubiłam? Długo nie wiedziałam czy tak. Mniej więcej w połowie trochę polubiłam Everetta. Muszę mimo to przyznać, że wkurzał mnie do samego końca, nie raz tak bardzo, że miałam ochotę go pobić. Tak, dobrze widzicie, pobić. Ostatecznie jednak wyszedł na plus. Nie zdradzę jednak dlaczego. Bardzo polubiłam jego siostrę Bridget i małego Clarka.
Jeśli zaś chodzi o Parker, cóż do teraz nie wiem co tak naprawdę o niej sądzić.
Nie przypadli mi za to totalnie do gustu Robert i Patricia, nie przekonali mnie do siebie choć nic takiego nie zrobili.
Mogę też z czystym sumieniem napisać, że Jasmine nie chciałabym nigdy poznać i współczuję ludziom o jej naturze.
Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że rollercoaster w tym przypadku to stanowczo za mało, przynajmniej dla mnie.
To jedna z tych książek, którą ma się ochotę każdemu opowiedzieć ze szczegółami, a z drugiej strony chce się, by inni czytając sami odkryli wszystkie jej sekrety.
Książka już na początku 'zrzuca' na czytelnika prawdziwą 'bombę', potem wcale nie jest spokojniej. Autorka dawkuje czytelnikowi emocje solidnymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w czytelniku skrajnych emocji i problemów, którymi Whitney obarcza na każdym kroku naszych bohaterów, a zwłaszcza Parker.
Po trzecie, świat 'znajdujący się w głowie' Parker. Autorka stopniowo pokazuje nam go, sprawiając, że czytelnik z czasem poznaje ją coraz lepiej i 'widzi' jak zmienia się. Bardzo mi się to podoba.
Po czwarte, trudne i ważne tematy. Według mnie autorka dość dobrze poradziła sobie z ich wykorzystaniem w tej historii, choć myślę, że mogłaby wycisnąć z nich jeszcze troszkę więcej.
Po piąte, miejsca, które zwiedzają główni bohaterowi. Mam tu tylko jedno ale, mianowicie, według mnie potraktowane są po 'macoszemu'. Za bardzo ich nie poznałam, nie mogłam sobie ich podczas czytania wyobrazić.
Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki. Lekkie pióro autorki sprawia, że jest, jednakże temat, który porusza to stanowczo wyklucza.
Opowieść pokazuje, że mimo dużej krzywdy można, z małą pomocą oczywiście, wyjść psychicznie na prostą, nauczyć się żyć od nowa oraz uświadamia nam, że warto czerpać z życia jak najwięcej, ponieważ możemy się z nim pożegnać w każdej chwili.
Książka praktycznie czyta się sama. Niestety jest stanowczo za krótka. Powinna mieć chociaż jeszcze te drugie tyle stron. Według mnie niektórym motywom autorka poświęciła stanowczo za mało uwagi, choćby miejscom, które odwiedzali Parker i Everett. Ja osobiście chciałabym by było ich jeszcze kilka. Historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (mimo iż bardzo smutnego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej litery.
Autorce bardzo dziękuję za tę historię.
Na pewno zostanie ze mną na długo.
Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.
Pozdrawiam, Iza.
ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NIEZWYKŁE. :)
Krzywda, strach, ból, choroba, śmierć, rozpad rodziny...
Między innymi takie aspekty porusza Whitney Barbetti w swojej powieści pod tytułem „Dziesięć poniżej zera”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze zapraszam do lektury.
Wspaniale było przenieść się do świata Parker, jej współlokatorek - Carly i Jasmine, jej przyjaciółki Miry, Everetta, jego rodziców - Roberta i Patricii, jego siostry Bridget, jego siostrzeńca Clarka i innych.
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.
Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani jak tylko mogą być i bardzo interesujący. Czy kogoś tak naprawdę polubiłam? Długo nie wiedziałam czy tak. Mniej więcej w połowie trochę polubiłam Everetta. Muszę mimo to przyznać, że wkurzał mnie do samego końca, nie raz tak bardzo, że miałam ochotę go pobić. Tak, dobrze widzicie, pobić. Ostatecznie jednak wyszedł na plus. Nie zdradzę jednak dlaczego. Bardzo polubiłam jego siostrę Bridget i małego Clarka.
Jeśli zaś chodzi o Parker, cóż do teraz nie wiem co tak naprawdę o niej sądzić.
Nie przypadli mi za to totalnie do gustu Robert i Patricia, nie przekonali mnie do siebie choć nic takiego nie zrobili.
Mogę też z czystym sumieniem napisać, że Jasmine nie chciałabym nigdy poznać i współczuję ludziom o jej naturze.
Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że rollercoaster w tym przypadku to stanowczo za mało, przynajmniej dla mnie.
To jedna z tych książek, którą ma się ochotę każdemu opowiedzieć ze szczegółami, a z drugiej strony chce się, by inni czytając sami odkryli wszystkie jej sekrety.
Książka już na początku 'zrzuca' na czytelnika prawdziwą 'bombę', potem wcale nie jest spokojniej. Autorka dawkuje czytelnikowi emocje solidnymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w czytelniku skrajnych emocji i problemów, którymi Whitney obarcza na każdym kroku naszych bohaterów, a zwłaszcza Parker.
Po trzecie, świat 'znajdujący się w głowie' Parker. Autorka stopniowo pokazuje nam go, sprawiając, że czytelnik z czasem poznaje ją coraz lepiej i 'widzi' jak zmienia się. Bardzo mi się to podoba.
Po czwarte, trudne i ważne tematy. Według mnie autorka dość dobrze poradziła sobie z ich wykorzystaniem w tej historii, choć myślę, że mogłaby wycisnąć z nich jeszcze troszkę więcej.
Po piąte, miejsca, które zwiedzają główni bohaterowi. Mam tu tylko jedno ale, mianowicie, według mnie potraktowane są po 'macoszemu'. Za bardzo ich nie poznałam, nie mogłam sobie ich podczas czytania wyobrazić.
Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki. Lekkie pióro autorki sprawia, że jest, jednakże temat, który porusza to stanowczo wyklucza.
Opowieść pokazuje, że mimo dużej krzywdy można, z małą pomocą oczywiście, wyjść psychicznie na prostą, nauczyć się żyć od nowa oraz uświadamia nam, że warto czerpać z życia jak najwięcej, ponieważ możemy się z nim pożegnać w każdej chwili.
Książka praktycznie czyta się sama. Niestety jest stanowczo za krótka. Powinna mieć chociaż jeszcze te drugie tyle stron. Według mnie niektórym motywom autorka poświęciła stanowczo za mało uwagi, choćby miejscom, które odwiedzali Parker i Everett. Ja osobiście chciałabym by było ich jeszcze kilka. Historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (mimo iż bardzo smutnego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej litery.
Autorce bardzo dziękuję za tę historię.
Na pewno zostanie ze mną na długo.
Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.
Pozdrawiam, Iza.
ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NIEZWYKŁE. :)
W przyszłości na pewno przeczytam. Jestem jej ciekawa.:)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Ci się spodoba. :)
UsuńWłaśnie się zastanawiałam, czy się za nią wziąć kiedyś. Przekonałaś mnie :D
OdpowiedzUsuńSuper!
UsuńCieszę się bardzo! :)
Bardzo mnie zainteresowała twoja recenzja, a ta pozycja trafia do spisu "Musi have"! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! ❤
Oraz zapraszam do siebie :)
bookmaania.blogspot.com
Bardzo mi miło. :)
UsuńDziękuję. :)
Cieszę się.
Wpadnę na pewno!
Odnoszę wrażenie, że bardzo "wczułaś się" w tę historię - za to właśnie kocham książki! <3
OdpowiedzUsuńJak zawsze w sedno. :)
UsuńPo prostu dobrze Cię znam, a zwłaszcza Twój gust czytelniczy. ;)
UsuńHehe, oj to prawda, to prawda.
Usuń