„Nie powinniśmy” - Vi Keeland.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że jest to książka skierowana raczej do pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera między innymi sceny erotyczne.

Przypadkowe spotkanie? Jest.
Zabawne sytuacje (dla czytelnika oczywiście, nie koniecznie dla pewnych bohaterów)? Będą.
Rywalizacja? Jasne.
Pewien wypadek? Cóż...

Odpowiedzialność? Pewnie.
Poczucie winy? Tak.
Emocje? Jasne, i to sporo.
Marketing? Tak.

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Vi Keeland pod tytułem „Nie powinniśmy”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Annalise, Bennetta, Jima, Andrew, Madison, Mariny, Knoxa, Matteo, Lucasa, Lauren, Trenta, Fanny i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący.
Polubiłam tu niemal wszystkich, a to miła odmiana względem tych kilku ostatnich lektur. Nie zdradzę jednak dlaczego.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, chociaż niewiele brakuje. Akcja nie rozkręca się jakoś specjalnie szybko, jednak w tym przypadku wcale nie musi. Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.

Po trzecie, emocje. Gwarantuję Wam, że ich tu nie zabraknie, od smutku i gniewu do szczęścia i śmiechu (tego tu stanowczo nie brakowało). Leci za to oczywiście plus.


Po czwarte, styl. Autorka, jak zawsze zresztą, pisze lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko, łatwo i przyjemnie. Daję za to kolejnego plusa.


Po piąte, układ. Książka napisana jest z perspektywy dwóch osób, Bennetta i Annalise. Jak zwykle jest to trafiony w dziesiątkę zabieg. Leci za to plusika.

Po szóste, ważne tematy. Tak, są tu poruszane. Tym razem nie zdradzę jednak o co dokładnie chodzi. Zdradzę tylko, że autorka dobrze poradziła sobie z pokazaniem nam tego zagadnienia. Przyznaję za to kolejnego plusika.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że hierarchia wartości jest w życiu bardzo ważna.

Książka praktycznie czyta się sama. Historia mnie wciągnęła, z drugiej jednak strony nie zawsze sprawiała, że chciałam być częścią życia (swoją drogą mocno pokręconego) naszych bohaterów.


Autorce bardzo dziękuję za kolejną przygodę. :)


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU KOBIECE. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.