„Zła kobieta” - Karolina Agata Socha.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że ta powieść skierowana jest raczej do pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera między innymi sceny erotyczne i wulgarne słownictwo.

Sporo seksu? Jest.
Bezczelność, arogancja? Tak.
Spotkanie po latach? Jest.

Alkohol? Pewnie.
Trudne relacje? Oj, tak.
Bezkompromisowość, arogancja, cynizm, niemoralność, pozbawienie skrupułów? Obecne.
Zranione serce? Niestety.
Emocje? Jasne.
Kłamstwa? Będą.
Problemy? Uhum...
Tragedia sprzed lat? Niestety...
Planowana zemsta? Będzie.
Pewna niespodzianka? Obecna.
Pewna gra? Jasne.

Między innymi właśnie to znajdziemy w książce Karoliny Agaty Sochy pod tytułem „Zła kobieta”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Miło było przenieść się do świata Moniki, Mateusza, Martina, Jadwigi, Marii, Aleksa, Kristophera, Patrycji, Pawła, Magdy, Ani, Petera, Maxa, Heinricha, małej Matyldy i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący (zwłaszcza niektórzy).
Czy kogoś polubiłam? Niestety nie, no może troszkę Mateusza i małą Matyldę. Praktycznie każdy mnie czymś zdenerwował i czymś do siebie zniechęcił (i to dość szybko), zwłaszcza rodzice Mateusza i Moniki oraz Heinrich.
Oczywiście nie napiszę dlaczego, nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, jednak w tym przypadku wcale nie o to chodziło. Akcja rozkręca się swoim tempem, co nie znaczy, że było spokojnie. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami (nie zawsze te pozytywne). Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji (jednak nie o nie tutaj chodzi), lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Monika.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To bardzo ułatwia, uprzyjemnia lekturę i sprawia, że czyta się ją dość szybko. Szkoda tylko, że książka jest dość krótka, mogłaby mieć jeszcze ze sto stron. Leci za to oczywiście plusik.

Po czwarte, skoki w czasie. Cofaliśmy się tu do czasów młodości Mateusza i Moniki. Cieszę się, że tak było, ponieważ to co się wtedy wydarzyło było naprawdę istotne dla zrozumienia postępowania i motywacji pewnych osób w czasach obecnych.


Po piąte, zakończenie. Szczerze? Nie spodziewałam się takiego, stawiałam na coś zupełnie odwrotnego. Przyznaję za nie zarówno minusika jak i plusika. 


Powieść zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że niektórych traum z wczesnej młodości nie da się przepracować, a ich konsekwencje zostają z nami już do końca życia.


Książka praktycznie czyta się sama (no może nie w pewnych momentach). Historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (momentami dość pokręconego) naszych bohaterów oraz nie opuszczać go aż do ostatniej litery. 


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę.
Mam mieszane uczucia po lekturze tej książki, ale to dobrze.


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU AMARE. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.