„Miłość na kredyt” - Sandra Robins.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że znajdziemy tu sceny erotyczne, więc jest to powieść skierowana głównie do pełnoletnich miłośników literatury.


Kłopoty? Znajdą się.
Emocje? Pewnie.

Agencja towarzyska? Cóż...
Przypadkowe spotkanie? Tak.
Trudne dzieciństwo? Niestety.
Przypadkowe spotkanie? Tak.
Spełnianie się? Tak.
Tajemnice? Cóż...
Nieufność? Niestety...
Determinacja? Tak.

Niepewność? Uhum...
Namiętność? Będzie.
Sport? Tak.
Trauma? Niestety...

Między innymi właśnie to serwuje nam Sandra Robins w swojej najnowszej książce pod tytułem „Miłość na kredyt
”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury.
Jest to drugi tom cyklu Miłość na sprzedaż.


Wspaniale było po raz drugi przenieść się do świata Amy, jej siostry Kate, Lucasa, Sarah, Alexa, jego brata Borysa, ich rodziców: Elizabeth i George'a, Alana, Sue, Niny, Gustawo, Dawida, Patryka, Kamila, psiaka Lucky'ego i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący. Czy kogoś polubiłam? Tak, Lucasa i jego matkę. Sarah, Borysa, Alexa, Amy i Alana lubię nadal. Ok, może niektórzy z nich znowu mieli to i owo na sumieniu, ale po raz drugi jakoś nieszczególnie mi to tu przeszkadzało. Za to ojciec Lucasa nie zdobył mojej sympatii. Nie zdradzę jednak dlaczego. Powiem tylko, że nie chciałabym być z takim człowiekiem.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że znów to nie do końca prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja nie rozkręca się dość szybko, lecz i w tym przypadku wcale nie musi. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Ponownie nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Amy.


Po trzecie, styl. Książka, podobnie jak tom pierwszy, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia i bardzo uprzyjemnia czytanie. Leci za to oczywiście plusik.

Po czwarte, układ. Historię poznajemy z dwóch perspektyw - jego (Lucasa) i jej (Amy). Dzięki temu lepiej poznajemy i możemy wczuć się w osobowość Amy i Lucasa. Przyznaję za to plusa.


Powieść, tak jak jej poprzedniczka, jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że nie ważne co skrywa nasza przeszłość, przyszłość piszemy od nowa...


Książka, tak jak tom pierwszy, praktycznie czyta się sama (znów nawet nie wiem kiedy dotarłam do końca). Historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej litery, przynajmniej w tym tomie. 


Autorce bardzo dziękuję za i tę przygodę. Wyczekuję już następnego tomu tego cyklu.

Po przeczytaniu tego tomu nie mogę się zdecydować który podobał mi się bardziej.


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU AMARE. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.