„Reaper's stand” - Joanna Wylde.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że znajdziemy tu między innymi sceny erotyczne i wulgarne słownictwo, więc ta powieść skierowana jest głównie do pełnoletnich miłośników literatury.


Przemoc? Obecna.
Wojna gangów? Niestety.
Brutalność? Tak.
Jasne zasady? Pewnie.

Kłopoty? Znajdą się.
Motocykle? Koniecznie.
Determinacja? Pewnie.
Nieporozumienia? Będą.
Porwania? Jasne.

Emocje? Oj, tak.
Strzelaniny? A jakże.

Przyjaźń? Jest.
Miłość? Tak.
Straty? Nieuniknione.

Między innymi właśnie taką mieszankę serwuje nam Joanna Wylde w książce pod tytułem „Reaper's stand”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to czwarty to cyklu Reaper's MC.


Wspaniale było po raz czwarty przenieść się do świata Reesego (Picnica), London, Amber, Jessicy, Mellie, Nate'a, Huntera, Sophie, Horse'a, Marie, Maggs, Dancer, BamBama, Paintera, Ducka, Skida, Kit, Em, Bonniego, Gage'a, Darcy, Shadea, Buda, Banksa, Bolta, Sharon, Kelsey i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Po raz kolejny są dobrze wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący. Niestety nie mogę przyznać, że kogoś szczególnie polubiłam, wyjątkiem jest London i Mellie. To silne kobiety, które dużo przeszły, jednak nigdy się nie poddały i walczyły.
Jeśli chodzi o resztę... Jak to w tego typu powieściach bywa, każdy ma coś na sumieniu, mniejsze lub większe przewinienia.
Dobra, już nie pisnę nic więcej. Nie chcę zdradzać za wiele.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko. Później  nie jest wcale spokojniej, wprost przeciwnie, a pod koniec... Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza London.

Po trzecie, styl. Książka, tak jak poprzednie trzy tomy, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To przyśpiesza (lektura minęła mi zdecydowanie za szybko), ułatwia i uprzyjemnia czytanie. Leci za to plusik.

Po czwarte, układ. Książka napisana jest z perspektywy dwóch osób - jego (Reesego) i jej (London). Fajnie, że autorka znowu używa właśnie tej formy. Jakoś nie wyobrażam sobie tej historii opowiedzianej w inny sposób. Jak zawsze daję za to plusa.

Po piąte, trudne tematy. Tak, tym razem również są tu poruszane, co mnie niezmiernie cieszy. Nie zdradzę jednak o co dokładnie chodzi (wspomnę tylko, że ma to coś wspólnego z zaufaniem i wartościami rodzinnymi), chcę by każdy sam to odkrył podczas czytania. Leci za to duży plus.


Po szóste, zakończenie. Według mnie warto do niego dobrnąć, wbija w fotel.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że człowiek dla najbliższych jest zdolny do czynów, o które wcześniej nawet sam siebie by nie podejrzewał.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia bardzo wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż momentami bardzo niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca, przynajmniej w tym tomie. 


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę, niezmiennie będę wyczekiwać kolejnego tomu cyklu.

Powiem Wam w sekrecie, że ten tom zyskał miano mojego nowego ulubionego tomu cyklu. ;)


Ogólna ocena - 6/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NIEZWYKŁE. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.