„Miłosny układ” - Sarah Hogle. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Planowanie wesela? Jest.

Pewien diabelski plan? Obecny.
Nieporozumienia? Będą.
Trudne dzieciństwo? Tak.
Nie zawsze dobre wiadomości? Niestety.
Złośliwe żarty, podstępy? Znajdą się.
Walka? Ciągle.
Emocje? Pewnie, i to dużo.
Determinacja? Jasne.
Plany? Są.
Między innymi właśnie to serwuje nam Sarah Hogle w swojej książce pod tytułem „Miłosny układ”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Naomi, Nicholasa, Leona, Zacha, Brandy, Melissy, Melvina, Goldie, Harolda, Deborah i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący. Czy kogoś polubiłam? Na początku nie, lecz z czasem polubiłam Naomi, Leona,  Brandy, a nawet Nicholasa (chociaż on mnie bardzo często denerwował).
Niestety nie mogę tego samego powiedzieć przykładowo o Haroldzie i Deborah...
Dobra, nie chcę zdradzać za dużo z fabuły, nie napiszę więc już nic więcej.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, lecz w tym przypadku wcale nie musi. Akcja wprawdzie rozkręca się bardzo szybko, jednak z czasem nieznacznie zwalnia, lecz pod koniec wcale nie było spokojnie. Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia, przyśpiesza i oczywiście uprzyjemnia czytanie. Daję za to plusa.

Po czwarte, układ. Historię poznajemy z dwóch perspektyw - Naomi i Nicholasa. Nie wyobrażam sobie żeby została tu zastosowana inna narracja, ta tu bardzo pasowała. Oczywiście leci za to następny plus.


Po piąte, zakończenie. Powiem jedno, warto do niego dotrzeć. Przyznam, że może nie wbija w fotel, ale zachęca do poznania dalszych losów naszych bohaterów, jeśli takowe oczywiście kiedyś powstaną.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że nad udanym związkiem trzeba ciągle pracować, a szczerość jest tu kluczowym elementem tej pracy
.

Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż momentami naprawdę pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do finału.


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę.
Fajnie spędziłam czas podczas lektury tej pozycji.


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.

ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU MUZA. :)

Komentarze

  1. Szkoda ze okładka różowa nie przepadam za tym kolorem a jestem sroką okładkową

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.