„Masculino” - Julia Czarnecka. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że znajdziemy tu między innymi dość wulgarne słownictwo, więc jest to powieść skierowana raczej do pełnoletnich miłośników literatury.

Mafia? Obecna.
Wpływy? Są.
Zbieg okoliczności? Jest.
Napięcie? Będzie.
Porwanie? Niestety.
Ciągła walka? Tak.
Życie w ciągłym niebezpieczeństwie? Cóż...

Przyciąganie? Pewnie.
Emocje? Oj, tak.
Chęć ochrony? Oczywiście.

Kłamstwa? Niestety.
Nieporozumienia? Obecne.
Miłość i nienawiść? Tak.

Tajemnice? Tak.
Determinacja? Obecna.
Strach i odwaga? Będą.
Intrygi? Niestety.
Strata? Cóż...
Pewna głupota? Jasne.
Smutek, rozczarowanie? Obecne.

Między innymi właśnie taką mieszankę serwuje nam Julia Czarnecka w swojej debiutanckiej książce pod tytułem „Masculino”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Miło było przenieść się do świata Adriano, Tamary, Laryssy, Alison, Marka, Carla, Marcela, Matta (Jurija), Gerdy, Emiliano, Stefano, małej Josie, Luki, Vito, Maggie, Sylvii, Jamesa i innych.
 
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Nie do końca są dobrze wykreowani (sama nie wiem, chyba liczyłam na coś więcej), lecz są zróżnicowani i interesujący. Niestety nie polubiłam tutaj nikogo, jednak to plus.
Nie napiszę dlaczego. Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Muszę jednak przyznać, że akcja rozkręca się w miarę szybko. Później aż do samego końca wcale nie było spokojniej, a samo zakończenie... Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Troszkę brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji, lecz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Tamara, już nie.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia, uprzyjemnia czytanie i sprawia, że czyta się ją bardzo szybko. Za to daję plusika.

Po czwarte, świat mafii. Czegoś mi w tej kwestii zdecydowanie brakowało. Poprawiłabym to i owo... Nie do końca zostałam wciągnięta do tego bezwzględnego świata... Leci za to zarówno plusik, jak i minusik.

Po piąte, zakończenie. Nie powiem, nie do końca własnie takiego się spodziewałam, lecz troszkę je przeczuwałam w pewnym momencie. Ponownie przyznaję za to zarówno minusika, jak i plusika.

Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że nigdy nie wolno ignorować wewnętrznych potrzeb, ponieważ może się to źle skończyć, nie tylko dla nas samych.


Książka praktycznie czyta się sama (no może poza kilkoma momentami). Historia wciąga i sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż naprawdę niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej litery. 


Autorce dziękuję za tę przygodę.
Ta lektura była dość interesująca. Liczę na kolejny tom o którymś z bohaterów pobocznych.
Muszę tylko jeszcze pomarudzić, że troszkę mało tu było Adriano...


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU AKURAT. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.