„Syrena z błękitnej toni” - Kerrelyn Sparks.

Drogi Czytelniku...

Intrygi? Jasne.
Syreny? Są.
Smoki? Obecne.

Zmiennokształtni? Będą.
Klątwy? Cóż...
Pewne poszukiwania? Oczywiście.
Kłopoty? Znajdą się.
Objęci obdarzeni różnymi mocami nadprzyrodzonymi? Tak.
Gniew? Niestety.
Zazdrość? Obecna.
Strach? Będzie.
Kłamstwa? Oczywiście.
Obietnice? Tak.
Pomoc? Jasne.
Zemsta, chęć wymierzenia sprawiedliwości? Oczywiście.
Walka? Cóż...
Niebezpieczeństwa? Nie inaczej.
Potęga? Niezmiennie.

Między innymi właśnie to serwuje nam tym razem Kerrelyn Sparks w swojej najnowszej książce pod tytułem „Syrena z błękitnej toni”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to (jako wydany w Polsce) drugi tom, jednak w oryginale jest to tom piąty cyklu W objęciach magii.


Wspaniale było po raz drugi przenieść się do świata Maeve, Brody'ego/Brodgara, Widzącego/Buriena, Nevisa, Ruth, Cahiry, Kameleona, kocura Kłopota/Gawina, księżniczki Elinor, królowej Esther, Raku, Leo/Leofrica, Brennana, Vernona, Silasa, Dimitriego, Shaw, Lucasa, Alfreda, Tommy'ego, Quentina, Darroca, Luciany, Brigitty, Sorchy, Gwen/Gwennore i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, kolejność. Jak już wspomniałam wyżej (nie jest to oczywiście obowiązkowe) radzę z czytaniem tego tomu poczekać aż zostaną wydane brakujące trzy części o reszcie sióstr Maeve, ponieważ ten tom troszeczke spoileruje te jeszcze nie wydane.

Po drugie, bohaterowie. Znów są dobrze wykreowani i zróżnicowani. Muszę przyznać, że nadal lubię Maeve i jej siostry, Widzącego, Brody'ego czy Elinor lub Esther.
Niestety nie mogę tego samego napisać przykładowo o Kameleonie czy Cahirze.
Dobra, już nie pisnę nic więcej. Nie chcę zdradzać za dużo.


Po trzecie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Muszę przyznać, że akcja rozkręca się swoim tempem. Mimo to ani przez chwilę nie było spokojnie. Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć czy problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Maeve czy Brody.


Po czwarte, styl. Książka, tak jak jej inne powieści autorki, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia oraz uprzyjemnia czytanie i sprawia, że lektura mija dość szybko. Daję za to plusika.

Po piąte, układ. Historię poznajemy z dwóch perspektyw, Meave i Brody'ego. Cieszę się z takiej narracji, ponieważ inaczej ominęłoby mnie wiele wątków. Leci za to oczywiście plusik.

Po szóste, zakończenie. Warto do niego dotrzeć, ponieważ może czytelnika zaskoczyć. Dla mnie ta końcówka była świetna. Leci za to kolejny plus.

Powieść jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że czasami aby być szczęśliwym (i wolnym) trzeba podążać własną ścieżką, nieważne jak kręta, długa czy trudna do pokonania by była.

Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (chwilami dość niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do samego końca, przynajmniej w tym tomie.


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. :)

Mam nadzieję, że brakujące trzy tomy zostaną szybko wydane.
Jestem bardzo ciekawa historii pozostałych trzech sióstr.


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.