„Amulet” - Beata Olejnik.

Drogi Czytelniku...

Studentka architektury? Jest.
Tester gier? Obecny.
Indianie? Są.

Strach? Obecny...
Choroba? Będzie.

Skrywane tajemnice? Cóż...
Ukrywanie pewnych rzeczy? Uhum...
Strata? Cóż...
Błędy? Jasne.
Tajemnicze zdarzenia? Tak.
Tajemniczy amulet? Tak.
Szamańska magia? Jest.
Miłość? Tak.
Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Beaty Olejnik pod tytułem „Amulet”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Weroniki, Maksa/Palo Santo, Zofii, Teodora, Leona, Adama, Iwony, Aliny, Agaty, Konrada, Christiny, Tekli, Nikuły, Thomasa, Vespy, psiaka Berka
 i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący. Powiem Wam, że polubiłam tu Weronikę, Maksa, Adama, Leona, Teodora, Nikułę i Vespę. Ta naprawdę serdeczne i ciepłe osoby. Takimi osobami mogłabym się otaczać na co dzień.
Niestety nie mogę napisać tego samego przykładowo o Alinie czy Zofii.
Dobra nie zdradzam już nic więcej.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, choć w tym przypadku wcale nim być nie musi. Akcja rozkręca się swoim tempem, co bardzo mnie cieszy. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć oraz problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.

Po trzecie, świat Indian, szamanów, amuletów. Autorka niestety nie wciągnęła mnie w ten barwnie wykreowany przez siebie świat. Powód jest bardzo prosty. Było go tu za mało, nie grał pierwszych skrzypiec. Przyznaję za to i plusa i minusa.


Po czwarte, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją łatwo, okropnie szybko i przyjemnie. Daję za to plusa.

Po piąte, układ. Historia ta podzielona jest na dwie części, tę 'opowiadaną' przez Weronikę, która opisuje jej problemy oraz tę 'opowiadaną' przez Maksa, która opisuje jego wewnętrzne rozterki. Uzupełniały się nawzajem. Bardzo mi się to podobało. Leci za to plusik.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że odrzucona kobieta jest zdolna do naprawdę okropnych rzeczy oraz to, że nie wolno lekceważyć tego naszego wewnętrznego głosu gdy nas do czegoś wzywa, ponieważ później moglibyśmy tego żałować.


Książka praktycznie czytała się sama, chociaż były kawałki, które w jakiś sposób bym zmieniła. Historia mnie wciągała, sprawiła, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca.


Autorce dziękuję za tę przygodę.
Jestem ciekawa czy kiedyś powstanie kontynuacja tej historii. :)

Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.