„Przypadkowy detektyw” - Maciej Ślużyński.

Drogi Czytelniku...

Mieliście kiedyś tak, że musieliście uciec gdzieś daleko by przemyśleć bardzo ważną decyzję, która prawdopodobnie, a nawet na pewno wywróci Wasze życie do góry nogami?
Główny bohater książki „Przypadkowy detektyw” autorstwa Macieja Ślużyńskiego właśnie w takiej sytuacji się znalazł. Jak się ona dla niego skończyła, co go zaskoczyło, jaką ostatecznie podjął decyzję?
Przekonajcie się sami sięgając po tę lekturę.

Wspaniale było przenieść się do świata Macieja, jego żony Joanny, Adama, jego żony, również Joanny, kolejnego Macieja, Magdy, Hani, Krzyśka, Aleksandra, Wojtka i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo interesujący, dobrze wykreowani, zróżnicowani i tacy, jakby to ująć... swojscy (zwłaszcza Adam i Joanna, właściciele domku w górach). Muszę się Wam przyznać, że praktycznie wszystkich polubiłam, niestety mordercę też. Najbardziej właśnie wyżej wymienione małżeństwo. Wiem, że w ich towarzystwie nie nudziłabym się ani chwili, mogłabym z nimi o wszystkim porozmawiać.
Wszystkim urlopowiczom odpoczywającym gdziekolwiek życzę takich gospodarzy.
Nasz główny bohater to miły, spokojny i zawsze chętny do pomocy mężczyzna. Odniosłam wrażenie, w niego autor 'wlał' całego siebie, dał mu wiele ze swojej osobowości. Z przyjemnością 'obserwowałam' jak krok po kroku układając w głowie 'puzzle' zagadkowej śmierci (najlepsze jest to, że ofiara to, tak bynajmniej mogłoby się wydawać facet, który nikomu nie wadził, doprowadził do jej rozwikłania.Wiele się od niego nauczyłam.
Magda i Hani, to dopiero przebojowe dziewczyny. Myślę, że każda kobieta powinna mieć choć jedną taką koleżankę by nie zwariować. Jeśli o nie chodzi autor mnie zaskoczył. Nie zdradzę jednak czym, jestem pewna, że czytając sami domyślicie się o co chodzi.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że akcja płynie w miarę spokojnie przez całą powieść. Autor stopniowo dawkuje nam rewelacje, odkrywa karty. Tak powinno być.
 

Po trzecie, zakończenie. Nie powiem, że bardzo mnie zaskoczyło. Ok, trochę na pewno. Może naczytałam się za dużo książek, może naoglądałam się za dużo filmów, ale (nie od razu, żeby nie było) prawidłowo wytypowałam winnego. Nie mogłam tylko wykombinować jak zbrodnia została dokonana pod nosem tylu ludzi. Autor przez całą powieść podrzucał mylne tropy, sprawił, że kilka razy zmieniłam swój typ mordercy. Jednak, za co dziękuję, muszę przyznać, że dobrze, a wręcz bardzo dobrze się przy tym bawiłam.

Po czwarte, zew przygody. Dzięki Maciejowi sama zapragnęłam rzucić wszystko, zarezerwować pokój w jakimś przytulnym pensjonacie w górach, kupić narty lub deskę, wykupić kilka godzin nauki jazdy z instruktorem i ruszyć na podbój zaśnieżonych stoków.
Wstyd przyznać, ale byłby to mój pierwszy raz... Jakoś do tej pory nie miałam okazji. Kto wie, może teraz się w końcu odważę przy najbliższej sposobności.

Po piąte, sam autor jako główny bohater. Nie spotkałam się jeszcze z taką sytuacją. Według mnie to fajny pomysł, udany eksperyment. Dodatkowym atutem jest jego zawód. Dla mnie osobiście to plus dla powieści.

Powieść, pomimo gatunku, jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że nic na pozór nie jest oczywiste oraz to, że zemsta nie popłaca, oj nie popłaca...

Książka praktycznie czyta się sama. Historia, mimo iż krótka (drogi autorze, jak dla mnie stanowczo za krótka, następnym razem trzeba koniecznie to zmienić) wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia bohaterów, poznać rozwiązanie zagadki.

Bardzo dziękuję za tę historię.
Mam nadzieję, że szybko doczekam się kolejnej przygody naszego samozwańczego detektywa Macieja.

Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.

Pozdrawiam, Iza.

ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ AUTOROWI. :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.