„Wyspa luzu” - Jolanta Kosowska.

Drogi Czytelniku... Absolwent prawa? Obecny. Audycje radiowe? Są. Zjazd absolwentów? Jest. Napięcie? Będzie. Kłamstwa? Niestety... Wyrzuty sumienia? Pewnie. Błędy przeszłości? Tak. Walka? Znajdzie się. Emocje? Oj, tak. Grecja i wyspa Kos? Jasne. Chęć naprawy błędów? Obecna i to na dużą skalę. Miłość i nienawiść? Oczywiście. Tajemnice? Tak. Strata? Cóż... Smutek, rozczarowanie? Znajdą się. Między innymi właśnie taką mieszankę (jak dla mnie iście wybuchową) serwuje nam Jolanta Kosowska w swojej najnowszej książce pod tytułem „Wyspa luzu”. Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście. Wspaniale było przenieść się do świata Michała, Natalii, Rafała, Krzyśka, Marka, Lemonii, Dimitrisa, Jorgosa, Janisa i innych. Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze. Już odpowiadam. Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący. Polubiłam tu Michała, jego babcie...