„Zdradliwi i wierni” - Katarzyna Wiktoria Łuczyńska.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, iż jest to lektura przeznaczona raczej dla pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera między innymi sceny erotyczne.


Góry, tatrzańskie szlaki? Obecne.
Przypadkowe spotkanie? Jest.
Napięcie? Będzie.
Pasja, uniesienia? Pełno.

Wyrzuty sumienia? Pewnie.
Błędy przeszłości? Tak.
Walka? Znajdzie się.
Emocje? Oj, tak.
Rodzinne dramaty? Jasne.
Chęć naprawy błędów? Obecna i to na dużą skalę.
Miłość i nienawiść? Oczywiście.
Tajemnice? Tak.
Strata? Cóż...
Smutek, rozczarowanie? Znajdą się.
Polityka? Wciąż.

Między innymi właśnie taką mieszankę (jak dla mnie iście wybuchową) serwuje nam Katarzyna Wiktoria Łuczyńska w swojej najnowszej książce pod tytułem „Zdradliwi i wierni”.

Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to to drugi cyklu Sprzeczności (nazwa robocza, mojego pomysłu).


Wspaniale było po raz drugi przenieść się do świata Anny, Edmunda, Mai, Tomka, Wiolki, Beaty, Rafała, Eli, Florentyny, Krzyśka, Przemka, Wiktora i innych.
 
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Po raz kolejny są dość dobrze wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący. Polubiłam tu Annę, Edmunda i Tomka. To empatyczne persony. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o nikim innym, zwłaszcza Mai i Wiolce.
Nie napiszę jednak dlaczego. Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy emocjonalny rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Muszę przyznać, że akcja rozkręca się bardzo szybko. Później aż do samego końca wcale nie jest spokojniej, a pod koniec... Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Anna.


Po trzecie, styl. Książka, tak jak tom pierwszy, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia, bardzo uprzyjemnia czytanie i sprawia, że czyta się bardzo szybko (jak dla mnie za szybko, książka mogłaby mieć jeszcze ze dwieście stron... i ze dwa wątki). Za to daję plusa.

Po czwarte, zakończenie. Szczerze?. Troszkę się za nim zawiodłam. Z jednej strony liczyłam na nieco inny finał, lecz z drugiej myślę, że inny byłby zbyt przewidywalny... Przyznaję za to kolejnego plusa, ale i minusika.   


Po piąte, ważne tematy. Tak, są tu poruszane. Nie napiszę jednak o co dokładnie chodzi. Chcę by czytelnik sam to odkrył. Napomknę tylko, że autorka dobrze sobie poradziła z pokazaniem nam pewnego problemu i jego ewentualnych konsekwencji. Leci za to następny plusik.

Powieść jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że trzeba brać od życia to, co nam daje, jeśli tego nie zrobimy możemy żałować i szybko może okazać się, że jest za późno by to zmienić.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet wciąga i sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż chwilami naprawdę pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej kropki.


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. :)
Ta historia była dość pouczająca (tak, można wynieść z niej pewną lekcje)...


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Mieszko. W blasku chwały” - Daniel Komorowski.