„Prawo żony” - P.K. Farion.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że znajdziemy tu między innymi sceny erotyczne, przemoc i wulgarne słownictwo, więc jest to powieść skierowana zdecydowanie do pełnoletnich miłośników literatury.

Pewien policjant? Obecny.
Pewna porzucona kobieta? Będzie.
Pewna władza? Tak.
Morderstwa? Niestety...
Mafia? Jasne.
Przemoc? Oczywiście.
Dobro i życie dziecka jako najwyższy priorytet? Na szczęście.
Walka? I to ciągła.
Emocje? Oj, tak.
Tajemnice, kłamstwa? Nie obędzie się bez nich.
Komplikacje? Pewnie.
Chwile załamania? Bez tego byłoby nudno.
Strach? A jakże...
Wróg w najbliższym otoczeniu? Bez niego nic tu nie miałoby sensu.
Ciągłe zagrożenie życia, niebezpieczeństwa? Cóż...
Strata? Tak.
Chora lojalność? Niestety.
Pewien obowiązek? Umownie...
Balansowanie na granicy? I to dość często.
Między innymi właśnie taką mieszankę, iście wybuchową, tym razem serwuje nam P.K. Farion w swojej najnowszej książce pod tytułem „Prawo żony”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to trzeci tom cyklu Krwią naznaczone.


Wspaniale było przenieść się do świata Leny, Huberta, Kingi, Majora, Andrzeja, Stanisława, Sandry, małej Nikoli, małej Oliwii i innych.
 
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Po raz kolejny są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący (nie spodziewałam się po autorce niczego innego). Polubiłam tu Lenę, Kingę, ich córki i Andrzeja. Niestety tylko ich. Poza nimi każdy miał coś na sumieniu, mniejsze bądź większe przewinienia, nawet Hubert.
 Jest to oczywiście spory plus.
Nie napiszę już nic więcej. Nie chcę zdradzać za dużo.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Muszę przyznać, że akcja rozkręca się dość szybko. Później wcale nie było spokojniej, a pod koniec... Autorka oczywiście serwuje nam emocje naprawdę dużymi porcjami. Nie brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Lena.


Po trzecie, układ. Historię, tak jak poprzednio, poznajemy z dwóch perspektyw - tym razem Huberta i Leny (jej częściej). Jak zawsze bardzo to tu pasowało, w sumie nie spodziewałam się nawet innej narracji. Dzięki temu znów poznajemy wydarzenia, których nie mógł 'widzieć' i przeżyć bohater przebywający gdzieś indziej, a wydarzenia te były bardzo istotne. Poza tym byłabym bardzo nie pocieszona gdybym nie wiedziała co tam w duszy gra Hubertowi. Nie polubiłam go, ale... Dobra, milczę. Przyznaję za plusa.

Po czwarte, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza, tak jak tom pierwszy i drugi, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia, uprzyjemnia czytanie i sprawia, że lektura mija bardzo szybko (jak dla mnie zdecydowanie zbyt szybko, książka mogłaby mieć jeszcze ze sto stron i ze dwa wątki, pochłonęłam ją niemal na raz). Daję za to oczywiście następnego plusika.

Po piąte, bezwzględny świat mafiozów. Autorka jak zawsze udowadnia, że świetnie odnajduje się w tych klimatach oraz, że potrafi w dość barwny i bardzo ciekawy sposób 'oprowadzić' nas po ich świecie i 'pokazać' zasady w nim panujące, a te są naprawdę... no powiedzmy, że nie podlegające zbędnym dyskusjom oraz naprawdę bezwzględne (czasami wręcz chore, ale cóż...). Niemal czułam jakbym sama należała do tej rodziny. Niczego mi tu w tej kwestii nie brakowało. Leci za to kolejny plusik.

Po szóste, zakończenie. Zdecydowanie warto do niego dotrzeć, ja się nie zawiodłam. To co autorka tu nawyprawiała to... dobra, już milczę. Napiszę jeszcze tylko, że bardzo zachęca do sięgnięcia po kolejny tom.

Po siódme, skoki w czasie. Autorka zastosowała tu ten zabieg, by pokazać czytelnikowi pewien aspekt przeszłości Leny. Nie zdradzę jaki, napisze tylko, że był bardzo ważny w kontekście teraźniejszych wydarzeń. To było fajne. Przyznaję za to jeszcze jednego plusika.

Powieść zdecydowanie nie jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że lojalność zrodzona ze strachu jest... według mnie po prostu nic nie warta i tylko rodzi więcej szkód niż pożytku. 


Książka, tak jak jej poprzedniczka, praktycznie czyta się sama. Historia bardzo wciąga i sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż czasami naprawdę niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej kropki, przynajmniej w tym tomie. Po raz kolejny nawet nie wiedziałam kiedy dotarłam do ostatniej strony, czas podczas lektury upłynął mi niemal błyskawicznie.


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę.
Przyznam szczerze, że nie do końca tego się po tym tomie spodziewałam, autorka mile mnie zaskoczyła.
Oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejny tom, muszę wiedzieć jak dalej potoczy się historia Leny, Huberta i 'I K' (brakowało mi go z tym tomie jeśli mam być szczera.
Mam nawet pomysł na tytuł kolejnego tomu, może „Prawo kochanka”? Niestety męża w tytule umieścić nie mogę, no chyba, że fabuła pójdzie w pewnym kierunku...
Poczekamy, zobaczymy. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać. ;)

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU REWIZJA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.