„Ku zniszczeniu dnia” - Brigid Kemmerer.

Drogi Czytelniku...

Królestwo? Musi być.
Próba ocalenia tegoż królestwa? Tak.

Chęć porozumienia? Obecna.
Pewien zabójczy wręcz duet? Będzie.

Zagrożenia? Cóż...
Pewne propozycje? Uhum...
Buntownicy? Nie obędzie się bez nich.
Strach? Jasne.
Problemy? Są.
Wsparcie z najmniej oczekiwanej strony? Przybędzie.
Kłamstwa? Niestety.
Determinacja? Jak najbardziej.
Pewne lekarstwo? Pewnie.

Walka o przetrwanie? Niezmiennie.

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Brigid Kemmerer pod tytułem „Ku zniszczeniu dnia”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to trzeci, finałowy tom cyklu na Na przekór nocy.


Wspaniale było do raz trzeci przenieść się do świata Tessy, Corricka, Harristana, Violet, Gwyna, Sabla, Arelli, Orena, Riana, Rocco, Erika, Thorina, Francis, Quinta, Iana, Penny, Edwarda, Rona, Henry'ego, Sommer, Alice, Annabeth, Olive, Saetha, Allisandera, Janasa, Laurel, Karri, Lochlana (mam nadzieję, że nie przekręciłam żadnego imienia) i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Po raz kolejny są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący. Powiem Wam, że ponownie nie polubiłam tu nikogo.
Dlaczego? Po prostu nie ma tu osoby, która by czymś mi zwyczajnie nie podpadła.
Dobra nie zdradzam już nic więcej.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, choć niewiele brakuje. Akcja rozkręca się dość szybko i potem już nie zwalnia. Czasami (naprawdę rzadko) brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć oraz problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Tessa, Corrick i Harristan.

Po trzecie, znowu ten fantastyczny świat i królestwo, które trzeba ocalić. Autorka po raz kolejny wciągnęła mnie w tą dość barwnie wykreowaną przez siebie rzeczywistość. Za to daję plusika.


Po czwarte, styl. Książka, tak jak jej poprzedniczki, napisana jest lekkim językiem, przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją łatwo i dość szybko. Daję za to plusika.

Po piąte, układ. Historię poznajemy z kilku perspektyw - głównie Tessy i Corricka. Jestem zadowolona z własnie takiego wyboru narracji, inaczej historia byłaby niepełna. Leci za to kolejny plusik.

Po szóste, zakończenie. Zdecydowanie warto do niego dotrzeć. Dla mnie było satysfakcjonujące. Nie do końca się właśnie takiego spodziewałam i to jest fajne. Przyznaję za nie następnego plusika.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że zwycięża tylko ten, kto walczy.


Książka, tak jak pierwsze tomy, praktycznie czytała się sama, no dobrze, może nie w niektórych momentach (ale naprawdę rzadkich). Historia mnie wciągała, jednak nie do końca sprawiła (było blisko bym mogła napisać inaczej), że chciałam być częścią życia naszych bohaterów, nie chciałam jednak opuszczać go aż do końca, przynajmniej w tym tomie.


Autorce dziękuję za tę przygodę, była naprawdę ciekawa i fajna. :)

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOWE STRONY. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.