„Najlepszy powód, by żyć” - Augusta Docher. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Wypadki, podobno 'chodzą' po ludziach...
Nie raz się zastanawiałam, właściwie dlaczego mówi się, że 'chodzą'? To jest przecież niemożliwe.
Wypadki 'pukają' od osoby do osoby i wybierają sobie ofiarę? Jeżeli tak, chciałabym być w takim razie dla nich niewidzialna, by już nigdy nie mogły mnie dostrzec i dopaść.
Ciężki wypadek... Kto z nas nie chce go ominąć? Czy można się przed nim chronić? Czy można w porę zauważyć oznaki jego przyszłego nadejścia? Niestety nie. Można oczywiście zminimalizować ryzyko, poprzez na przykład bycie ostrożnym, jednak to często na nic...
W swojej najnowszej powieści pod tytułem „Najlepszy powód, by żyć” Augusta Docher (dla przypomnienia to jeden z pseudonimów artystycznych Beaty Głąb) porusza właśnie tematykę wypadku, ciężkiego wypadku i przedstawia jego konsekwencje dla człowieka na wielu płaszczyznach. Z jakim efektem? Tego już musicie dowiedzieć się sami czytając książkę.

Wspaniale było przenieść się do świata Dominiki, Marcela, Tomka, ich rodziców, Bartka, Moniki i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo interesujący, dobrze wykreowani. Nic mi w nich nie brakowało. Autorka przedstawia tu całą plejadę osobowości. Polubiłam Dominikę, właściwie podziwiam ją. Według mnie świetnie sobie radziła biorąc pod uwagę to, co ją spotkało. Współczułam jej i zastanawiałam się jak jej pomóc, jak ulżyć.
Marcel, dobry, choć lekko zagubiony chłopak, jest wspaniałym przyjacielem, szczerze go polubiłam, choć nie od razu. Cieszyłam się, że los postawił go na drodze Dominiki w najtrudniejszym dla niej czasie.
Z kolei Monikę miałam ochotę udusić. Jak można być takim potworem jak ona? Nie wiem, naprawdę nie wiem. Myślę, że powinna choć na jeden dzień zamienić się miejscami z Dominiką. Ciekawe czy wtedy czegoś by się nauczyła. Ha, najlepsze jest to, że wydaje mi się, że nie. Ona na pewno nie wytrzymałaby psychicznie (tak bynajmniej myślę). Co takiego przeskrobała? Tego już musicie się dowiedzieć sami z kart tej historii.
Trochę mniej niż na Monikę, ale jednak, jestem zła na Bartka. Według mnie to facet bez przysłowiowych jaj i tchórz. Mógł walczyć, być przy dziewczynie, którą podobno szczerze kocha. Ale... Cóż, jego strata.
Co do Tomka, to swój facet, który da się lubić. Łatwo znaleźć z nim wspólny język. Zawsze chętny do pomocy. Idealny materiał na kumpla, ale czy na faceta? Nie dla mnie w każdym razie, ale o gustach się nie dyskutuje.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że dla mnie to istny rollercoaster. Zaczyna się mocnym akcentem, aż miałam ciarki. Aż wyobraziłam sobie na mnie samej to wszystko, co autorka opisała w związku z wypadkiem Dominiki, wyobraźnia jeszcze dodała to i owo.
Bardzo podobały mi się przeskoki między teraźniejszością, a przeszłością. Urozmaiciło to powieść.
Nie znalazłam tu ani cienia przesady.
Ciągle coś się działo, nie nudziłam się ani przez chwilę. Autorka co rusz rzucała naszym personom kłody pod nogi, nie ułatwiała im życia ani przez chwilę, co bardzo mi się podobało.

Znalazły się również takie momenty, w którym śmiałam się od ucha do ucha. Jechałam akurat wtedy autobusem, możecie sobie wyobrazić minę osób, które na mnie patrzyły.
Historia Dominiki mnie poruszyła, nie da się przejść obok niej obojętnie.

Po trzecie, świat osoby po ciężkim wypadku. Augusta bardzo dobrze wczuła się w rolę Dominiki. Według mnie świetnie opisała uczucia nią targające, właściwie uczucia targające osobą, która mogłaby przeżyć to co ona (nie życzę tego nikomu).

Powieść, przez wzgląd na tematykę, którą porusza, nie jest lekką lekturą do poduszki, stanowczo.

Opowieść pokazuje, że w życiu na nic nie możemy się tak do końca przygotować, a bliskość choć jednej oddanej nam do końca osoby jest bardzo potrzebna.

Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia bohaterów, kibicować im, przeżywać wszystko razem z nimi.

Bardzo dziękuję za tę historię. Zostanie ze mną na dłużej. Wyryła się w moim sercu.

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.

Pozdrawiam, Iza.

ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU ZNAK LITERANOVA. :)

Komentarze

  1. Książka zapowiada się bardzo interesująco. Widzę, że autorka porusza w swojej najnowszej powieści niezwykle trudne tematy. Lubię historie, w których jest ukazana głębia psychiki bohatera, jego osobiste przeżycia i emocje. Czuję, że ta książka mi się spodoba. Jeśli będę miała okazję, z pewnością po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem niemal pewna, że Ci się spodoba. :)
      Sięgnij - nie pożałujesz.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.