„Warszawianka. Od zmierzchu do świtu” - Ida Żmiejewska.

Drogi Czytelniku...

Warszawa 1894? Jasne.
Karnawał? Jest.
Przyjęcia i maskarady? Wszechobecne.
Morderstwo? I to nie jedno...
Pewna dama? Obecna.
Pewien młody sędzia śledczy? Będzie.
Pewien komisarz policji? Nie inaczej.
Trudne śledztwo? Oczywiście.

Kłamstwa? Znajdą się.

Problemy? Są.
Strach? Pewnie.
Oszustwa? Cóż...

Trudne wybory? Będą.
Błędy? A jakże...
Sekrety? I to kilka.
Intrygi? Nieustannie.
Zagrożenie? Nie inaczej.

Między innymi właśnie to znajdziemy w kolejnym wznowieniu książki Idy Żmiejewskiej pod tytułem „Warszawianka. Od zmierzchu do świtu”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, niezmiennie odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to trzeci tom cyklu Warszawianka.


Miło było po raz trzeci już przenieść się do świata Leontyny, Aleksandra, Amelii, Oktawii, Jerzego, Ambrożego, Joasi, Kazii, Seweryna, Agaty, Eryki, Antoniego, Osipa, Krysi, Klary, Grigorija, Adama, Witolda, Nikity, Ksawerego, Rozalii, Wacława i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Ponownie są dobrze wykreowani i zróżnicowani.
Muszę przyznać, że niestety po raz kolejny tak naprawdę nie polubiłam tu nikogo. Tylko Jerzy i Aleksander troszkę zyskali w moich oczach, jednak zdecydowanie za mało.
Nie napiszę nic więcej, nie chcę ujawniać za wiele.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że ponownie to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się swoim tempem, naturalnie, mimo to niemal przez cały czas coś się działo. Autorka momentami serwuje nam emocje sporymi porcjami. Troszkę brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji, lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Leontyna, Aleksander i Jerzy.


Po trzecie, styl. Książka, tak jak jej poprzedniczki, napisana jest nawet lekko i przyjemnie dla oka (oczywiście znów mimo języka i stylu pasującego do czasów, w których rozgrywa się akcja powieści). Dzięki temu czyta się ją dość szybko i dość łatwo. Daję za to małego plusika.


Po czwarte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć, pozostawia lekki niedosyt, choć tym razem wyjaśnia chyba już wszystko. Przyznaję za nie plusika.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że nie zawsze warto być posłusznym rodzinie...


Książka chwilami (w naprawdę nielicznych przypadkach) nie do końca czytała się sama. Historia i tym razem mnie nawet wciągnęła, sprawiła również, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów (zwłaszcza w pewnych momentach, ale nie zdradzę jakich), nie chciałam też opuszczać go aż do końca, przynajmniej w tym tomie.

Autorce dziękuję za kolejną już przygodę.
Chętnie sięgnę po kontynuację (z innymi bohaterami grającymi pierwsze skrzypce), ponieważ polubiłam ten świat. ;)


Poprzedni tom podobał mi się nieco bardziej niż ten, lecz i na tym się nie zawiodłam...


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.