„Pogięte bajki. Walec czasu” - Marcin Pełka.

Drogi Czytelniku...

Tym razem zapraszam Was na recenzję troszkę nietypową, bo bajek dla dorosłych.
Od razu pragnę zaznaczyć, że ta książka to lektura zdecydowanie tylko dla dorosłych (długo by wymieniać dlaczego).


1 pomysł? Jest.
 Po raz kolejny kilkanaście bajek dla dorosłych? Tak.
Nowe wersje historii znanych postaci ze świata bajek dla dzieci? Jasne.
Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Marcina Pełki pod tytułem „Pogięte bajki. Walec czasu”.
Jaki osiągnął efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to czwarty tom cyklu Pogięte bajki.


Miło było przenieść się do świata Bolka, Lolka, Harrego Pottera, Gargamela, Małej Syrenki, Uszatka, Maszy, Popiela, Bartłomieja Bartoliniego, Pinokia, Jana, Mariana, Rafała, Heleny, Davida, Piotra, Helgi, Mariana, Philipa i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Po raz kolejny są bardzo dobrze wykreowani, dość zróżnicowani i interesujący. Mimo, iż persony są większości z nas doskonale znane, czułam się jakbym ich poznała na nowo po przeczytaniu tych kilku krótkich opowiadań. Autor nie koloryzował, przedstawił alternatywną codzienność i osobowość naszych bohaterów. To było fajne.

Po drugie, styl. Książka, mimo iż jest to zbiór krótkich bajek, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To bardzo ułatwia, uprzyjemnia lekturę i sprawia, że czyta się ją bardzo szybko (powieść była zdecydowanie za krótka, 'pochłonęłam' ją zbyt szybko, fajnie byłoby gdybym mogła poznać jeszcze historie kilku person, naprawdę mnie to zaciekawiło. Leci za to oczywiście plusik.


Po trzecie, sam pomysł na tę powieść. Autor fajnie sklecił wszystko w całość tak jakby łącząc te historie jednym wspólnym mianownikiem. Myślę, że tego typu książka była potrzebna by troszkę oderwać się od szarej (zwłaszcza ostatnio) rzeczywistości. Może dzięki niej niektórzy spojrzą na niektóre sprawy ś
wieżym spojrzeniem, bez stereotypów.

Po czwarte, emocje. Nie zabraknie ich tu, gwarantuję. Mamy ich tu cały kalejdoskop.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że nietrzymanie się schematów i stereotypów czasami daje fajny efekt.


Książka praktycznie czyta się sama. Historie naszych bohaterek i bohaterów oczywiście wciągają, nawet bardzo i sprawiają, że czytelnik chce ich bliżej poznać w nowej roli (zwłaszcza niektórych).


Autorowi bardzo dziękuję za kolejną fajną przygodę. :)
Dzięki niej oderwałam się od szarej rzeczywistości (i choroby) i troszkę zżyłam się z naszymi personami (i poznałam postaci z dawnych czasów w całkiem nowej odsłonie).
Niestety muszę przyznać, że poprzedni tom podobał mi się bardziej...


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.