„Wróć do mnie” - Corinne Michaels. [PREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Trudne dzieciństwo? Cóż...
Spotkanie po latach? Tak.
Tajemnice? Będą.
Wątpliwości? Niestety.

Problemy? Znajdą się.
Spadek? Oczywiście.
Przemoc? Niestety...
Niespodzianki? Będą.
Farma? Jasne.
Emocje? Pewnie.

Między innymi właśnie to serwuje nam Corinne Michaels w swojej książce pod tytułem „Wróć do mnie”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury.
Jest to pierwszy tom cyklu Arrowood Brothers.


Wspaniale było przenieść się do świata Ellie, jej córeczki Hadley, Connora, jego braci - Declana, Seana oraz Jacoba, Kevina, Quinna, Liama, Sydney, Sarah, Nathana i
 innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący.
Muszę przyznać, że polubiłam Ellie, Hadley i Connora, jego braci też. Takimi ciepłymi ludźmi mogłabym się otaczać.
Jeśli chodzi o Kevina, cóż persony takie jak on nigdy nie zyskają nigdy mojej sympatii. Jak można być tak...
Dobra, więcej już nie zdradzam.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami, zwłaszcza w pewnych momentach (tak, dobrze myślicie, nie zdradzę w jakich). Nie brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, emocje. Nie zabraknie ich tu (jak wspomniałam wyżej zwłaszcza w pewnych momentach), gwarantuję. Daję za to oczywiście plusika.


Po czwarte, styl. Książka napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko i łatwo. Przyznaję za to następnego plusa.

Po piąte, układ. Książka napisana jest z perspektywy dwóch osób, jej (Ellie) i jego (Connora). Bardzo ta narracja tu pasuje. Leci za to plusik.


Po szóste, ważne tematy. Są tu poruszane, mam tu na myśli choćby temat przemocy, i to nie tylko fizycznej. Autorka fajnie nam tu go przedstawia, nie zapomniała również o ewentualnych konsekwencjach. Leci za to kolejny plus.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że obok przemocy nie wolno przejść obojętnie, warto (w miarę możliwości) pomagać oraz to, że czasami zrobienie rzeczy, której nigdy byśmy się się po sobie nie spodziewali może być najlepszą rzeczą, jaką zrobimy w życiu i spotka nas za to wspaniała nagroda.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia bardzo wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż ogromnie pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca, przynajmniej w tym tomie.

Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy losów braci Arrowood. :)

Ogólna ocena - 6/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU MUZA. :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.