„Skrzydłowy” - Anne Marie.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że jest to powieść skierowana raczej do pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ znajdziemy tu między innymi sceny erotyczne.


Sport? Jasne, i to sporo.
Imprezy? Cóż...
Drużyna, która jest naprawdę ważna? Niezmiennie.
Szantaż? Jest.
Baristka? Obecna.
Rasizm? Niestety.
Walka? Tak.

Cięty język? Uhum...
Strach? Znajdzie się.
Przewartościowanie własnych przekonań? Będą.
Terapia? Oczywiście.
Trauma? Niestety...
Sekrety? Bez nich byłoby nudno.
Nowy sponsor drużyny? Tak.

Między innymi właśnie to tym razem serwuje nam Anne Marie w swojej najnowszej książce pod tytułem „Skrzydłowy”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, powieści oczywiście.
Jest to tom trzeci (na szczęście nie ostatni) cyklu Sokoły.

Miło było po raz trzeci przenieść się do świata Piotrka, Emmy, Michała, Filipa, Marcina, Weroniki, Zuzy, Szymona, Łukasza, Mateusza, Krystiana, Karoliny, Anety, Grześka, Nikoli, Amelii, Natalii, Arnolda, Arka, Witolda, Jarka i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Po raz trzeci są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący.
Muszę przyznać, że polubiłam tu Emmę, i oczywiście jeszcze bardziej niż dotychczas Piotrka. To ciepłe i pełne empatii osoby (mimo tego co ich spotkało). Takimi mogłabym się otaczać.
Nie mogę tego niestety napisać chociażby o pewnym szantażyście...
Nie napiszę już nic więcej by za dużo nie zdradzać.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to po raz kolejny prawdziwy emocjonalny rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, nie zwalnia aż do samego końca, ani przez chwilę nie jest spokojnie. Autorka po raz trzeci serwuje nam emocje ogromnymi porcjami niemal na każdym kroku. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Emma.


Po trzecie, emocje. I tym razem znajdziemy ich tu cały kalejdoskop, od smutku (tego mamy tu zdecydowanie za dużo) do śmiechu (tak, były i takie momenty). Leci za to plus.


Po czwarte, styl. Książka, tak jak jej poprzedniczki, napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko (zdecydowanie za szybko), łatwo i przyjemnie (mimo tematyki, którą porusza). Jedynym minusem jest to, że jest troszkę za krótka (tak z pięćdziesiąt stron jeszcze by nie zaszkodziło i ze dwa wątki). Daję za to oczywiście dużego plusa.

Po piąte, układ. Historię poznajemy tu z dwóch perspektyw - Piotrka i Emmy. To bardzo tu pasowało, ponieważ ta narracja wzajemnie uzupełniała watki (bardzo ważne z perspektywy historii). Przyznaję za nią małego plusika. 


Po szóste, ważne tematy. Tak, po raz trzeci autorka je porusza. Nie są też błahostkami. Nie zdradzę jednak nic więcej, chcę by czytelnicy sami to odkryli. Powiem tylko, że autorka dobrze sobie poradziła z przedstawieniem nam istoty pewnego problemu i jego ewentualnych konsekwencji. Leci za to następny plus. 


Powieść, tak jak jej poprzedniczki, jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że czasami musimy spaść ze szczytu na dno by później móc wzlecieć jeszcze wyżej niż kiedykolwiek.


I ta książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż momentami naprawdę pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniego zdania, przynajmniej w tej części.


Autorce bardzo dziękuję za kolejną przygodę z naszymi sportowcami.
Była, podobnie jak tom pierwszy i drugi, dość intrygująca.

Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU AMARE. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.