„Opowieść (nie) wigilijna” - Angelika Kuszła, Anna Meleszko. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Zmiany? Tak.
Walentynki? Jasne.
Demony przeszłości? Cóż...
Obawy? Są.
Chaos? Oczywiście.
'Duch' przeszłych, obecnych i przyszłych Walentynek? Będzie.
Kłamstwa? Znajdą się.

Problemy? Obecne.
Strach? Pewnie.
Miłość? Nie do końca.

Trudne wybory? Będą.
Błędy? A jakże...
Sekrety? I to kilka.
Walka? Nieustanna.
Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Angeliki Kuszła i Anny Meleszko pod tytułem „Opowieść (nie) wigilijna”.
Jaki osiągnęły efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, niezmiennie odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to tom trzeci cyklu Pan Pech.


Miło było przenieść się do świata Niny, Heleny, Tadka, Radka, Hanny, Zośki, Wiktora i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani i zróżnicowani.
Muszę przyznać, że niestety nie polubiłam tu nikogo, chociaż bardzo chciałam...
Niektórzy (nie zdradzę kto) troszkę zyskiwali w moich oczach, jednak ostatecznie głównie potem to tracili.
Nie napiszę nic więcej, nie chcę ujawniać za wiele.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, jednak w tym przypadku wcale nim być nie musi. Akcja rozkręca się swoim tempem, naturalnie, mimo to ciągle coś się działo. Autorki nie serwują nam emocji dużymi porcjami. Troszkę brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji (nie były tu tak istotne), lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest dość lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją szybko i łatwo. Daję za to plusika.


Po czwarte, zakończenie. W pewnym momencie miałam obawy, że będzie inne niż faktycznie było... Ale ostatecznie jestem z niego dość zadowolona i wdzięczna za takie pokierowanie losami bohaterów. Przyznaję za nie plusika.

Po piąte, długość. Muszę troszeczkę pomarudzić. Ta historia zdecydowanie mogłaby być dłuższa... Chętnie przeczytałabym więcej...

Po szóste, powiązania. Tę historię spokojnie można czytać bez znajomości poprzednich tomów, jednak oczywiście polecam się z nimi najpierw zapoznać. 


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że nigdy nie jest za późno aby otworzyć się na miłość i wpuszczenie jej do swojego życia.


Książka praktycznie czytała się sama. Historia nawet mnie wciągnęła, lecz nie do końca sprawiła, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów (zwłaszcza w pewnych momentach, które mimo wszystko były tu potrzebne), mimo to nie chciałam opuszczać go aż do końca.

Autorkom dziękuję za tę przygodę.


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU RIDERO I AUTORKOM. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.