„Tajemnica Florentyny” - Jacek Skowroński, Maria Ulatowska.

Drogi Czytelniku...

Pewna pisarka i jej matka? Są.
Pewien bloger i obieżyświat? Tak.
Pewna anonimowa osoba? Jest.

Pozory? Będą.
Wielki wycieczkowiec? Oczywiście.
Pewna choroba? Obecna.

Pewien stary brulion? Jasne.
Pewna tajemnica? Niestety.
Pewne śledztwo? Znajdzie się.

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Jacka Skowrońskiego i Marii Ulatowskiej pod tytułem „Tajemnica Florentyny”.
Jaki osiągnęli  efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Leny, Alicji, Roberta, pana anonimowego, Julii, Beaty, Darka, Wasilija i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Tak, Lenę, Alicję i Roberta. Niestety nikogo innego.
Czasami niektóre persony miałam ochotę po prostu udusić. Tak, nie napiszę kogo. Tak, dobrze myślicie, nie podam również powodu.
Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Wprawdzie akcja rozkręca się swoim tempem, jednak niemal przez całą powieść coś się dzieje. Autorzy chwilami serwują nam emocje naprawdę sporymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Lena. Dodam jeszcze, że fabuła wciągnęła mnie niemal od pierwszych stron, była świeża, fajna.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwiało i bardzo przyśpieszało czytanie. Leci za to oczywiście plusik. Chciałabym tylko pomarudzić, że książka ta mogłaby być nieco dłuższa... Tak chociaż o pięćdziesiąt stron i mieć jeszcze ze dwa wątki.

Po czwarte, układ. Historię tę poznajemy z kilku perspektyw. To było fajne i uzupełniało wątki. Pozwalało również wczuć się z niektóre persony, 'zobaczyć' co nimi kierowało w pewnych momentach.


Po piąte, zakończenie i przesłanie. Nie do końca właśnie tego się po tej książce spodziewałam, coś zupełnie innego otrzymałam w rzeczywistości. Troszkę się zdziwiłam, ale bardzo pozytywnie. Autorzy mnie nieco zaskoczyli. To było fajne. Oczywiście daję za to plusa.


Powieść mimo wszystko jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że ludzie dla kosztowności (nawet tych pozornych) są w stanie zrobić naprawdę wiele.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet mnie wciągnęła, chociaż chwilami nie sprawiała, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów (nie zdradzę oczywiście kiedy, choć można się domyślić), chwilami też nie miałam ochoty docierać do końca (żeby zbyt szybko nie poznać pewnego anonimowego mężczyzny).


Autorom bardzo dziękuję za tę przygodę. była dość intrygująca.

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.