„Morderstwo po francusku” - Colleen Cambridge.

Drogi Czytelniku...

Dawne czasy? Tak.
Przeprowadzka? Jest.

Piękny Paryż? Obecny.
Najlepsze przyjaciółki? Są.
Morderstwa? Niestety.
Nawiązanie do jedzenia? Jasne.
Pewnego rodzaju walka? Nie obędzie się bez niej.
Śledztwo na własną rękę? Oczywiście.
Fałszywe tropy? Cóż...

Między innymi właśnie to tym razem znajdziemy w debiutanckiej książce Colleen Cambridge pod tytułem „Morderstwo po francusku”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury książki.
Jest to tom pierwszy cyklu Amerykanka i paryska zbrodnia.

Miło było przenieść się do świata Tabithy, Julii, Marie, Paula, Dorothy, Marka, Clarice, Fidelii, Maurice'a, Mathilde, Rafaela, Ivana, Johnny'ego, Betty, Thérèse, Rebeccy i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, interesujący i zróżnicowani. Czy kogoś polubiłam? Tak, nasze przyjaciółki. Niestety tylko je. Inni mnie czymś zarówno zniechęcali jak i przyciągali. Nie zdradzę jednak nic więcej.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się swoim tempem, mimo to cały czas coś się dzieje. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, lecz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony już nie.


Po trzecie, styl. Autorka pisze lekko i przyjemnie dla oka (mimo języka, którym posługują się nasi bohaterowie), dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko (szkoda, że książka nie miała jeszcze tak z pięćdziesiąt stron...), przyjemnie i łatwo. Daję za to plusika.

Po czwarte, dawne, nieprzychylne dla kobiet czasy. Aktorka starała się pokazać nam jak kobietom żyło (a nie było to łatwe i przyjemne) się, no, powiedzmy jakiś czas temu. Udało jej się to w dość fajny sposób. Leci za to kolejny plusik.

Po piąte, piękny i troszkę tajemniczy Paryż. Zakochałam się w tym mieście i dzięki autorce zapragnęłam tam jak najszybciej polecieć, zobaczyć te wszystkie opisywane miejsca (choć, wiadomo, dziś wiele się zmieniło).

Po piąte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Nie do końca właśnie takiego się spodziewałam i to było fajne. Przyznaję za nie plusika.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że prawda zawsze wyjdzie na jaw, choć często jest to trudne i czasochłonne.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga i sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca, przynajmniej w tym tomie.


Autorce dziękuję za tę przygodę. :)
Fajnie spędziłam czas podczas tej lektury. Była ciekawa.


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ  PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.