„Time to race” - Weronika Waszkiewicz. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Dziewczyna z amnezją? Jest.
Pewien przystojniak? Obecny.
Pewien wypadek? Niestety.
Przeprowadzka? Pewnie.
Adrenalina? Znajdzie się.
Problemy? Są.

Nielegalne wyścigi? I to wiele.

Nielegalne walki? Oczywiście.
Przyciąganie? Będzie.
Tajemnice, kłamstwa? Tak.
Niebezpieczeństwo? Cóż...
Trudne decyzje? Jasne.
Niedokończone sprawy? Jak najbardziej.
Pewne klucze? I to dość ważne.

Między innymi właśnie to znajdziemy w debiutanckiej książce Weroniki Waszkiewicz pod tytułem „Time to race”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to tom pierwszy cyklu Escape.

Milo było przenieść się do świata Merci, Logan, Tylera, Rose, Lindy, Mike'a, Marcela, Alice, Alexa, Dennisa, Bruno, Diego, Davida, Diany, Zacka, Niny, Megan, Olivera, Nickolasa, Jacka, Bruce'a, Blake'a i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Nie, niestety nikogo. Nie mogło być inaczej. Tu każdy miał coś na sumieniu, każdy mnie czymś zdenerwował. Jest to jednak spory plus.
Dobra, nie zdradzam nic więcej...

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, potem wcale nie było spokojniej. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami (momentami). Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, lecz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Merci, już nie.

Po trzecie, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza, napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko i łatwo. Żałuję tylko, że ta lektura nie miała tak jeszcze chociaż z pięćdziesiąt stron i ze dwa wątki więcej. Przyznaję za to następnego plusika, ale i minusika.

Po czwarte, układ. Historię poznajemy z perspektywy Merci i Logana. Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Ta narracja uzupełniała tu wzajemnie wątki, pokazała motywację 'opowiadających', 'obnażyła ich duszę'. Leci za to kolejny plusik.

Po piąte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć, nie wszystko jest wyjaśnione do końca. Finał zachęca do sięgnięcia po kontynuację. Daję za to następnego plusa.

Po szóste, adrenalina, szybkość, wyścigi, walki. Cóż, jeśli o te wątki chodzi, niestety czegoś mi w tym wszystkim brakowało, nie czułam tego, tak jak mogłabym... Za to leci minus.


Powieść jest kolejną lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że trzeba być twardym, walczyć, nie poddawać się, ponieważ nigdy nie wiadomo co życie dla nas przygotuje kolejnego dnia.


Książka nie zawsze czyta się sama. Historia troszkę wciąga, nie sprawia jednak, że chce się być częścią życia bohaterów (w powodu pewnych okoliczności), mimo to nie chciałam opuszczać go aż do ostatniej litery, przynajmniej w tym tomie.

Autorce dziękuję za tę historię.
Z ciekawości (głównie dlatego) sięgnę po kontynuację.


Ogólna ocena - 4,5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.

Pozdrawiam, Iza.

ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU EDITIO RED. :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.