„Bój się sąsiada swego” - Fern Michaels.

Drogi Czytelniku...

Trudne dzieciństwo? Jest.
Morderstwo? Seria...
Tułaczka? Niestety.
Mała wyspa? Obecna.

Pewna pomoc? Znajdzie się.
Tajemnice? Będą.
Błędy? Cóż...
Pewne sekta? Będzie.
Niebezpieczeństwo? Tak.

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Fern Michaels pod tytułem „Bój się sąsiada swego”. 
Jaki osiągnął efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.

Wspaniale było przenieść się do świata Alison, Valentiny, Renée, Giba, Hala, Johna, Tammy, Kimberly, Pedra, Berta, Betty, Lacey, Ricky'ego, Raya, Henry'ego, Tanka, Kita/Atticusa i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, interesujący i dość zróżnicowani.
Polubiłam tu tylko Valentinę i Tammy. Niestety nikogo poza nimi, nawet Alison, Kita i 
Renée.
Niektórych miałam ochotę wręcz udusić za to co wyprawiali...
Nie pisnę już nic więcej, nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to zdecydowanie nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, choć dużo nie brakowało. Akcja rozkręca się swoim tempem, mimo to ciągle coś się działo. Autorka chwilami serwuje nam emocje dużymi porcjami. Nie brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Alison.


Po trzecie, styl. Książka jest napisana lekkim językiem, przystępna dla każdego. To zdecydowanie uprzyjemnia i przyśpiesza czytanie. Muszę dać za to plusika.
Muszę tylko pomarudzić na to że, książka mogłaby być dłuższa.


Po czwarte, zakończenie. Było... cóż, powiem, że było troszkę zaskakujące, warto do niego dotrzeć. Myślę, że tu pasowało, przynajmniej dla mnie. Leci za to plusik.

Po piąte, dreszczyk emocji. Za niego muszę przyznać małego minusika, mogłoby być go troszkę więcej...


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że wytrwałość, samozaparcie i pewna szkoła życia często wychodzi na dobre (mimo pewnych okoliczności i trudności, które trzeba znieść).


Książka praktycznie czyta się sama. Historia mnie bardzo wciągnęła, sprawiła też, że chciałam być częścią życia (naprawdę niebezpiecznego) naszych bohaterów (no dobra, może nie chwilami, ale oczywiście nie zdradzę jakimi) i nie opuścić go aż do końca...


Autorce dziękuję za tę przygodę.
To była fajna lektura, chwilami z małym dreszczykiem...


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.