„Telefon do nieboszczyka” - Jacek Getner.
Drogi Czytelniku...
Pewien dość, choć już w mniejszym stopniu, denerwujący (i bardzo sławny już) detektyw (w dalszym ciągu błędnie brany za jasnowidza)? Obecny.
Pewni bezdomni? Jak zawsze pomagają.
Pewni bezdomni? Jak zawsze pomagają.
Pewna sąsiadka, a właściwie sąsiadki, zawsze chętne do pomocy? Oczywiście (choć teraz mniej).
Trzy sprawy i ich nietypowe rozwiązywanie? Niezmiennie.
Trzy sprawy i ich nietypowe rozwiązywanie? Niezmiennie.
Determinacja? Jasne.
Ziarno niepokoju? Znajdzie się.
Wątpliwości? I to wiele.
Ziarno niepokoju? Znajdzie się.
Wątpliwości? I to wiele.
Chęć odkrycia prawdy? Zawsze.
Stary wróg? Jest.
Stary wróg? Jest.
Osoby o nadnaturalnych zdolnościach jako podejrzani? Będą.
Pewna kolekcja cennych? Tak.
Tajemnice? Nie obędzie się bez nich.
Kłamstwa? Niestety...
Pewien telewizyjny program? Jest.
Pewna kolekcja cennych? Tak.
Tajemnice? Nie obędzie się bez nich.
Kłamstwa? Niestety...
Pewien telewizyjny program? Jest.
Zaginiony kupon totolotka? Znajdzie się.
Przepowiedziany zgon? Cóż...
Kradzież? Będzie.
Pewien cichy wielbiciel? Obecny.
Desperacja? I to silna.
Między innymi właśnie to serwuje nam tym razem Jacek Getner w swojej najnowszej książce pod tytułem „Telefon od nieboszczyka”.
Jaki osiągnął efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to jedenasty, przedostatni już, tom cyklu Detektyw Jacek Przypadek (osobiście dodała bym jeszcze: 'w akcji') .
Między innymi właśnie to serwuje nam tym razem Jacek Getner w swojej najnowszej książce pod tytułem „Telefon od nieboszczyka”.
Jaki osiągnął efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to jedenasty, przedostatni już, tom cyklu Detektyw Jacek Przypadek (osobiście dodała bym jeszcze: 'w akcji') .
Wspaniale było po raz jedenasty już przenieść się do świata Jacka, Malwiny, Błażeja, Anny, Teodory, Zygfrydy, Fryderyka, Felicji, wróża Bogdana, Wiktora, Grażyny, Antoniego, Katarzyny, Bruna, Mikele'a, Krzysztofa, Zenona, Marylki, Gerharda, Łukasza, Agnieszki, Lidii, Nataszy, Andrzeja i innych.
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.
Po pierwsze, bohaterowie. Po raz kolejny są świetnie wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący.
Czy kogoś lubię nadal? Tak, niezmiennie Jacka (o dziwo, bywał tu mniej denerwujący niż zwykle), pana już nadkomisarza czy Błażeja (choć tu mało występował, w kolejnych przygodach proszę mu dać większą rólkę), Malwinę, Felicję, a nawet bezdomnych pracujących dla Jacka. To naprawdę pozytywne persony. Nie mogę zapomnieć o Teodorze czy Zygfrydzie (to są dopiero zakręcone i zwariowane agentki).
Cała reszta mi czymś podpadła. Oczywiście nie napiszę dokładnie czym.
Aaa, zapomniałabym. Brakowało tu pani Irminy, ona jest dobrym duchem Jacka, powinna być bardziej obecna w jego życiu, wnoszę o zmianę w tej materii.
Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Nie to jednak jest tu kluczowe. Od pierwszej do ostatniej strony książka trzyma w napięciu i sprawia, ze czytelnik ma ochotę od razu poznać rozwiązanie prowadzonych przez Przypadka spraw i czerpie radość z poczynań naszego detektywa i stopniowego zbliżania się ku odpowiedziom. Czułam się jakbym była obok, jakbym sama kombinowała, łączyła kropki i szukała winnych, jak zawsze to było bardzo fajne. Spora doza humoru również była tu obecna. Chwile zwątpienia również się znalazły. I tak powinno być. Autor serwuje nam emocje sporymi porcjami (zwłaszcza momentami). Nie brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.
Po trzecie, humor, dobra zabawa, emocje, spryt i napięcie. Jak zawsze nie zabraknie ich tu, oj nie zabraknie, zwłaszcza w pewnych chwilach, gwarantuję. Znajdziemy tu między innymi strach, smutek, złość, zazdrość, ale i ulotne chwile radości i szczęścia. Niestety przeważają te negatywne... A napięcie, oj, sporo go tu, choć niestety odniosłam wrażenie, że było go ciut mniej niż ostatnio, lecz nadal sporo. Autor jak zawsze po mistrzowsku myli tropy, pokazuje, że nic nie powinno być i nie jest oczywiste, jednak jest częściowo (dla wprawionego oka) przewidywalne. Daję za to oczywiście plusika.
Po czwarte, styl. Książka, tak jak jej poprzedniczki, napisana jest lekko i przyjemnie dla oka (i jak wspomniałam wyżej z dużą dozą humoru), dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko i łatwo. Nie pogniewałabym się również gdyby ta historia miała jeszcze tak ze sto stron i jedną sprawę więcej (tak, wiem, zepsuło by to dotychczasowy schemat, ale było by to bardzo fajne...). Przyznaję za to następnego plusika.
Po czwarte, styl. Książka, tak jak jej poprzedniczki, napisana jest lekko i przyjemnie dla oka (i jak wspomniałam wyżej z dużą dozą humoru), dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko i łatwo. Nie pogniewałabym się również gdyby ta historia miała jeszcze tak ze sto stron i jedną sprawę więcej (tak, wiem, zepsuło by to dotychczasowy schemat, ale było by to bardzo fajne...). Przyznaję za to następnego plusika.
Po piąte, zachęta. Czuję się bardzo zachęcona do sięgnięcia po następną część przygód pana Jacka i jego ekipy. Jest to już 11 tom, mimo to nasz bohater ciągle się rozwija, otrzymuje ciekawe i nietypowe sprawy, a co najważniejsze rozwiązuje je w nietypowy sposób. Aż sama zapragnęłam zostać dorywczo detektywem (zwłaszcza po jakimś czasie i względnej rozpoznawalności) gdy mogłabym brać stawki podobne do tych, które bierze nasz detektyw. Na pewno bym się nie nudziła.
Po szóste, stary wróg. I tu muszę pomarudzić. Coś za mało był tu obecny. Po prostu. Za to daję minusika.
Powieść, tak jak inne części tego cyklu, zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.
Opowieść pokazuje, że żadne nadnaturalne talenty tak naprawdę nie istnieją, tworzy je i mami nimi tylko i wyłącznie ludzki spryt.
Opowieść pokazuje, że żadne nadnaturalne talenty tak naprawdę nie istnieją, tworzy je i mami nimi tylko i wyłącznie ludzki spryt.
Książka, tak jak jej poprzedniczki, praktycznie czyta się sama (minusem jest to, że zdecydowanie zbyt szybko), historia bardzo wciąga, sprawia, że aż chce się być częścią życia bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej kropki, chce się razem z Jackiem poznać rozwiązanie spraw, przynajmniej w tym tomie.
Autorowi jak zawsze bardzo dziękuję za kolejne historie i sprawy z życia naszego detektywa (swoją drogą, dzięki tym przygodom sama zaczęłam się zastanawiać nad taką ścieżką kariery... jedno jest pewne, nudno by nie było).
Jak inne zostanie ze mną oczywiście na dłużej.
Czekam na kolejny, niestety ostatni już, tom przygód Jacka i jego przyjaciół, niezmiennie je uwielbiam.
Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.
Pozdrawiam, Iza.
ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU LIRA I AUTOROWI. :)
Komentarze
Prześlij komentarz