„Konkurs na żonę” - Beata Majewska. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Niedawno miałam przyjemność przeczytać pewną powieść pewnej zdolnej autorki, mianowicie „Konkurs na żonę”, którą napisała Beata Majewska (to pseudonim Beaty Głąb). To pierwsza część z cyklu obyczajówek, które autorka dla nas szykuje.

Wspaniale było przenieść się do świata cwanego, silnego i wiedzącego jak o siebie zadbać Hugona (trzeba brać przykład z imienniczki i prawidłowo odmieniać :P, prawda Beatko?), lekkoducha Adama, troszkę jeszcze dziecinnej, lecz niezwykle spostrzegawczej i rezolutnej Łucji, ich rodzin, przyjaciół i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Są interesujący, dobrze wykreowani, bardzo zróżnicowani (oj, bardzo), uzupełniają się wzajemnie i to pod każdym względem.
Dawno nie czytałam książki o tak różnych od siebie osobowościach, to zdecydowanie plus dla powieści.
Wiele osób polubiłam, zwłaszcza Adama (pozytywnie zwariowany typ), Łucję, jej babcie i przyjaciółki.
Hugona jednak nie trawię i wiem, że już to się już nie zmieni. Chociaż kto wie, różnie bywa. Jest to spowodowane jego charakterem i samym pomysłem konkursu na żonę.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że uśmiałam się przy niej. Serio. Od pierwszej do ostatniej strony dużo się dzieje, mimo, że akcja niemal od początku do końca płynie niczym spokojny strumyk. 


Historia jest nietypowa, inna niż wszystkie, przede wszystkim życiowa, nie sztuczna. Co najważniejsze nie pisana na siłę. Wydarzenia następują płynnie po sobie i tworzą logiczny ciąg całości.

Powieść jest idealną lekturą do poduszki. Głównie bawi.

Opowieść pokazuje aż do bólu jakimi środkami człowiek jest zdolny się posłużyć by osiągnąć swoje cele.

Książka praktycznie czyta się sama, historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia bohaterów.

Beata dziękuję za tę historię.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.

Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU KSIĄŻNICA. :)

Komentarze

  1. Masz o wiele lepszą opinię na temat tej książki :) A co do samego poczucia humoru, to szczerze? Roześmiałam się raz... Hugon na końcu już był fajny, Łucja też. Adam przez całą książką zachowywał się jak rozpieszczony bogaty bachor, choć w tym wieku i tak inteligentny facet powinien lepszą kulturę pokazywać. Za to druga część powieści może być całkiem ciekawa.
    Pozdrawiam,
    Kate-with-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, co kto lubi, co kogo śmieszy. :)
      Fakt, na końcu zachował się jak człowiek, ale to w moich oczach i tak go nie ratuje.
      Poczekamy, zobaczymy co będzie w kolejnej części.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.