„Odzyskane dzieciństwo” - Zuzanna Arczyńska.

Drogi Czytelniku...

Szczęśliwe dzieciństwo... Beztroska...
Cóż, nie każdy wie co to oznacza. To bardzo przykre.
Każde dziecko zasługuje na miłość, czułość, ciepły i bezpieczny dom, poświęcenie mu jak najwięcej uwagi (a przynajmniej choć odrobinę).
Szkoda tylko, że nie każdy rodzic właśnie to zapewnia swojemu dziecku.
No cóż, nie mnie oceniać...

Głównie ten właśnie aspekt porusza Zuzanna Arczyńska w swojej najnowszej powieści pod tytułem „Odzyskane dzieciństwo”.
Z jakim efektem? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury.


Wspaniale było przenieść się do świata maman, papy, Marty, jej dzieci - Ariela (tak, dobrze widzicie) i Michaliny, Marcina, Siwego, Igi, Sandry (Aleksandry), Aleks (Aleksandry), Olgi (Aleksandry), Żanety, jej męża Bartka, ich dzieci - Filipa i Maćka, pani Janki, jej męża Leona, Klaudii, Pawła, Kamila, Alicji, Brygidy, Małgosi, Darka, Eryka, Niny (Natalii), Kariny, Budynia (Bogdana), Adama, Romka, Ewy, jej męża Jurka, ich synka Robina, Karola, jego dzieci - Weroliny, Maksa i Karoniki (nie, nie pomyliłam się, autorka właśnie takie imiona wymyśliła dla dziewczynek), jego teściowej i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, ważne tematy. Bardzo podoba mi się to, że autorka w ogóle je porusza (w dzisiejszych czasach jest to bardzo potrzebne). Robi to w sposób bezpośredni, bez 'chodzenia na skróty', dzięki czemu (mam bynajmniej taką nadzieję) uświadomi wielu czytelnikom wartość niektórych aspektów zanim dla nich będzie za późno.

Po drugie, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, jeszcze bardziej interesujący i zróżnicowani. Znalazłam tu całą plejadę osobowości (i za co daję ogromnego plusa dla książki, wiele pozytywnie zwariowanych person, a takie osoby najbardziej lubię). Niczego mi w nich nie brakowało.
Wielu bohaterów polubiłam (tu padł chyba ich rekord, w żadnej książce aż tylu ich nie naliczyłam), zwłaszcza maman, papę, nasze trzy Oleńki i Marcina. Każdemu życzę takich rodziców jakimi dla swoich dzieciaków są właśnie maman i papa, nawet jeśli są tylko, a może aż zastępczymi i rodzeństwa takiego jak nasze Oleńki (na szczęście ja taką kochaną siostrę mam, też Aleksandrę, za co chcę w tym miejscu jej gorąco podziękować, hmm, coś w tym imieniu musi być, hehe). Cóż, jak to w życiu bywa nie może być tylko idealnie, były też osoby (na szczęście tylko kilka), które z całego serca znienawidziłam. Mówię tu przykładowo o Jurku. Jak zawsze nie zdradzę dlaczego. Jestem pewna, że czytając sami się o tym przekonacie i zrodzą się w Was podobne uczucia do moich.

Po trzecie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to istny rollercoaster, bynajmniej dla mnie. Wprawdzie akcja niemal przez całą powieść płynie miarowo (osobiście uważam, że w tym przypadku tak jest najlepiej), to nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji i problemów, którymi Zuzanna obarczyła naszych bohaterów, ciągle coś się działo. 

Po czwarte, wiejski klimat. Pisarka sprawiła, że momentalnie zachciałam pojechać na wieś, znów pogalopować na koniu w siną dal (wprawdzie byłam mała i zdarzyło się to tylko raz, ale teraz wszystko we mnie odżyło).
Zuzanno dziękuję Ci za to. Chyba już wiem jak spędzę najbliższe wakacje.


Powieść, mimo wszystko, jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że nic dwa razy się nie zdarzy (na przykład dzieciństwo), że czasu nie możemy cofnąć choćbyśmy nie wiem jak chcieli (niby każdy to wie, lecz nie każdy w porę sobie to uświadamia), więc musimy dobrze go wykorzystać, oraz to, że mamy tylko jedno życie i jedną szansę na silną więź z bliskimi.

Książka praktycznie czyta się sama. Historia bardzo wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (mimo iż bardzo zwariowanego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej strony. 

Zuzanno dziękuję za tę historię.

Z niecierpliwością czekam na kolejne Twoje książki!

Ogólna ocena - 6/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SZARA GODZINA. :)

Komentarze

  1. Nie słyszałam jeszcze o tej książce a chyba jednak warto czegoś ciekawego się o niej dowiedzieć. Coż, recenzja zachęcająca i bardzo dobrze napisana, jestem na tak.
    Dodaję bloga do obserwowanych, liczę na rewanż.

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/05/przedpremierowo-moje-serce-w-dwoch.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa.
      Książka naprawdę warta uwagi. :)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Wkrótce również będę czytała tę książkę, a po przeczytaniu Twojej recenzji, już nie mogę się tego doczekać.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając Twoją recenzję, przeniosłam się oczami wyobraźni do przeszłości, do minionych lat, gdy jako mała dziewczynka nie wiedziałam, czym jest prawdziwe, dorosłe życie. W dzieciństwie liczyła się tylko obecna chwila, nie myślałam o przyszłości. Beztroska, wesołość, radość i dziecięcy optymizm - tego często brakuje nam, dorosłym.
    Miałam wspaniałe dzieciństwo, ale zdaję sobie sprawę, że nie każdemu było (jest) dane przeżyć najwcześniejsze lata w szczęściu.

    Dziękuję za tę opinię. Dzięki niej odżyły we mnie cudowne wspomnienia z dzieciństwa! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anetko, jeśli moja opinia przeniosła Cię do dzieciństwa, musisz koniecznie przeczytać książkę. Ona dopiero przeniesie Cię do najmłodszych lat.

      Usuń
  4. Nie słyszalam o niej wcześniej, ale to raczej nie jest moja tematyka. Znam jednak kilka osob, którym moglbym ją polecić.

    Pozdrawiam i zapraszam:
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.