„Nasze jutro” - Anna Szafrańska.

Drogi Czytelniku...

Zakazane uczucie? Niezmiennie.
Tajemnice? Będą.
Problemy? I to nie jeden...
Samotność? Niestety.
Emocje? Cały kalejdoskop.

Intrygi? Będą.
Trudne decyzje? Oczywiście.
Brzmi interesująco, prawda?

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Anny Szafrańskiej pod tytułem „Nasze jutro”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury.
Jest to drugi, niestety ostatni już tom cyklu Na zawsze.

Wspaniale było po raz drugi przenieść się do świata Łucji, jej brata Daniela, ich ojca Aleksandra, Olafa, Poli, Zośki, Adama i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Po raz drugi są świetnie wykreowani, bardzo zróżnicowani i interesujący. Łucję, Daniela (mimo tego, co wywijał), Polę, Igę, Olafa nadal lubię. To bardzo ciepłe i życzliwe, choć zagubione osoby. Nie raz zastanawiałam się jak zachowałabym się na ich miejscu.
Za to Zośka... wprost przeciwnie...
Dobra, nie mówię już nic więcej, nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, a nawet o wiele więcej, zwłaszcza w pewnych momentach. Akcja rozkręca się bardzo szybko, nie zwalnia ani na chwilkę, cały czas coś się dzieje. Autorka serwuje nam emocje ogromnymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Daniel i Łucja.

Po trzecie, emocje. Gwarantuję Wam, że ich znów tu nie zabraknie, oj nie zabraknie, od smutku (choć tego było tu stanowczo za wiele...) i gniewu do szczęścia i śmiechu. Leci za to oczywiście ogromny plus dla książki. Szykujcie chusteczki, gwarantuję, że będą Wam potrzebne...

Po czwarte, zakończenie. Było... cóż, sama bym tego nie zakończyła lepiej. W sumie ta historia nie mogła skończyć się w inny sposób, a może mogła?
Dobra, więcej nie zdradzę, zapraszam do lektury.


Powieść mimo wszystko jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że prawdziwa miłość jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody, choć to naprawdę trudne i trzeba się bardzo nad tym napracować.

Książka praktycznie czyta się sama. Historia ogromnie wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż bardzo pokręconego i niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać jej aż do finału. 

Autorce ogromnie dziękuję za tę przygodę, na pewno zostanie ze mną na dłużej. Szkoda, że ta historia już dobiegła końca...

Mam nadzieję, że dość szybko (o ile w ogóle) powstanie książka o Adamie. Z przyjemnością wrócę  po raz kolejny do świata Daniela, Łucji i innych, nawet jeśli przyjdzie mi na to trochę poczekać.

Ogólna ocena - 6/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NIEZWYKŁE. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.