„Miała umrzeć” - Ewa Przydryga.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, iż znajdziemy tu między innymi sceny ukazujące niedopuszczalne traktowanie innych i wulgarne słownictwo, więc ta powieść skierowana jest głównie do pełnoletnich miłośników literatury. 

Strach? Oj, tak...
Igranie ze śmiercią? Niestety.
Zemsta? Cóż...
Kłamstwa? Obecne.
Wyciąganie informacji? Uhum.
Bycie niesprawiedliwym? Tak.

Trauma? Będzie.
Trudne dzieciństwo? Tak...
Śmierć? Nieunikniona...
Między innymi właśnie to znajdziemy w książce autorstwa Ewy Przydrygi pod tytułem „Miała umrzeć”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Ady, jej rodziców: Marka i Katarzyny, jej siostry Neli, jej przyjaciół: Igi, Kamila i Łukasza, ich gosposi Marianny oraz jej dzieci: Eryka i Moniki, Leny oraz chłopaka Filipa, Julii, Maćka, Janka, Anny, Kaliny, Benjamina, Jakuba, Emilii, Kasi, Marcina, Marii i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący (zwłaszcza niektórzy).
Polubiłam Lenę, panią Mariannę, Łukasza, Julię. Takimi osobami mogłabym się otaczać. Niestety nie mogę tego powiedzieć o nikim innym.
Zapraszam do lektury książki, wtedy dowiecie się więcej.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, później wcale nie jest spokojniej, a finał... (dobra, już nic więcej nie zdradzam). Autorka serwuje nam emocje ogromnymi porcjami (zwłaszcza w niektórych momentach). Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Ada.

Po trzecie, układ. Mamy tu dwie płaszczyzny czasowe i opowieść poznaną z perspektywy dwóch kobiet: Leny (teraźniejszość) i Ady (przeszłość). To fajny zabieg, pozwala nam powoli odkrywać powiązania między bohaterami, całą historię i wszystkie jej aspekty. Leci za to plus.

Po czwarte, emocje. Znajdziecie tu cały ich kalejdoskop, gwarantuję (zwłaszcza w pewnych momentach, jednak nie zdradzę nic więcej). Przyznaję za to plusa.

Po piąte, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza, napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją łatwo i bardzo szybko. Daję za to oczywiście kolejnego plusa.

Po szóste, ważne tematy. Tak, są tu poruszane, chociażby pozostawianie przez rodziców dzieci samym sobie. Autorka doskonale sobie poradziła z przedstawieniem nam tego problemu i konsekwencji, jakie mogą z tego wyniknąć. Leci za to plus.

Powieść zdecydowanie nie jest lekką lekturą do poduszki, oj nie jest.

Opowieść pokazuje, że nie każdy powinien być rodzicem (niektórzy się do tego zdecydowanie nie nadają) oraz to, że każdą decyzję należy przemyśleć wiele razy (najlepiej na chłodno, bez emocji), ponieważ konsekwencje źle podjętej mogą być wręcz tragiczne... 

Książka praktycznie czyta się sama (pochłonęłam ją na jedno posiedzenie). Historia bardzo wciąga, sprawia, że chce się (no, może nie w niektórych momentach) być częścią życia (choć ogromnie niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej kropki.

Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. :)

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU MUZA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.