„Nie byłaś grzeczna w tym roku” - Anna Langner. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie muszę zaznaczyć, iż jest to lektura skierowana raczej do pełnoletnich miłośników literatury.

Boże Narodzenie? Tak.
Cuda? Będą.
Problemy? Uhum...
Niespodzianki? Nie jedna.
Podwójne życie? Tak jakby.
Pomoc? Jasne.
Emocje? Cały kalejdoskop.

Błędy? Cóż...
Imprezy? Tak.
Między innymi właśnie to znajdziemy w książce Anny Langner pod tytułem „Nie byłaś grzeczna w tym roku”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury.


Wspaniale było przenieść się do świata Doroty, Norberta, Krzysia, Patrycji, Kamili, Anety, Magdy, Pawła, Włodka i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, bardzo zróżnicowani i interesujący. Polubiłam niemal ich wszystkich, choć nie każdego od razu. Zwłaszcza zaskoczyła mnie jedna osoba, jednak nie dowiecie się która.
Nie napiszę już nic więcej, nie chcę zdradzić za wiele.
 


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, nie zwalnia ani na chwilkę, cały czas coś się dzieje. Autorka serwuje nam emocje ogromnymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.

Po trzecie, emocje. Gwarantuję Wam, że ich tu nie zabraknie, oj nie zabraknie, od smutku i gniewu do szczęścia i śmiechu. Leci za to oczywiście plus dla książki.

Po czwarte, ważne tematy. Są tu poruszane, nie zdradzę jednak o co dokładnie chodzi, chcę by każdy podczas czytania książki sam to odkrył. Przyznaję za to plusika.

Po piąte, świąteczna atmosfera. Może nie do końca grała tu pierwsze skrzypce, jednak jest wyczuwalna. Dałam się jej zawładnąć. Daję za to kolejnego plusa.

Po szóste, zakończenie. Było... powiem tak, były mi potrzebne chusteczki... Tak, dobrze myślicie, daję za to kolejnego plusa.

Po siódme, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, dzięki czemu czyta się ją łatwo i przyjemnie.

Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że życie zaskakuje nas na każdym kroku, zwłaszcza w czasie świątecznym (choć to może nam się tylko wydaje?) oraz to, że nigdy nie należy oceniać nikogo po pozorach, bo te mogą bardzo mylić.

Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż bardzo pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej kropki. 

Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę.
Czekam na więcej książek, które w przyszłości wyjdą spod jej pióra (nie tylko te około świąteczne).


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU KOBIECE. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.