„Na jedną noc” - Kristen Callihan. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, iż jest to lektura skierowana głównie do pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera między innymi treści erotyczne i wulgarne słownictwo.


Napięcie? Oczywiście.
Pewne zasady? Tak.
Futbol? Obecny.
Przypadkowe spotkanie? Cóż...

Emocje? Jasne.
Cięty język? Znajdzie się. 

Chłodne traktowanie? Będzie.
Okłamywanie samego siebie? Cóż...
Wewnętrzna walka? Jasne.
Problemy? Znajdą się.
Wykłady? Będą.
Wstrząs? Będzie.

Między innymi właśnie to znajdziemy w książce Kristen Callihan pod tytułem „Na jedną noc”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, niezmiennie odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to tom pierwszy cyklu Game On.


Wspaniale było przenieść się do świata Anny, Drew, Iris, George'a, Henry'ego, Cecilii, Diaza, Graya, Floyda, Dexa, Simmsa, Marshalla, Lloyda, Rolondo, Dave'a i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są świetnie wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący.
Muszę przyznać, że polubiłam Annę i jej mamę. Skradły moją sympatię dość szybko. Podobał mi się ich charakter i sposób bycia.
Niestety nie mogę tego powiedzieć o nikim innym, chociaż bardzo chciałabym o Drew, no cóż... W jego przypadku niewiele brakowało.
Jeśli chodzi o Henry'ego... Dobra, jednak to przemilczę. Nie chcę zdradzać za wiele.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, później wcale nie będzie spokojniej. Autorka serwuje nam emocje naprawdę dużymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Anna.


Po trzecie, emocje. Znajdziemy ich tu sporo, od gniewu po radość. Leci za to plusik.


Po czwarte, styl. Książka napisana jest lekko i przyjemnie dla oka (co wcale mnie nie dziwi, inne książki autorki również są tak napisane), dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko (stanowczo za szybko) i łatwo. Daję za to oczywiście plusa.


Po piąte, układ. Historię poznajemy z dwóch perspektyw, jej (Anny) i jego (Drew). Będę to powtarzać do znudzenia, to bardzo fajne i ciekawe rozwiązanie, dzięki temu możemy lepiej wczuć się w naszych bohaterów, zrozumieć ich motywacje, dowiedzieć się co tam im w duszy gra. Tutaj było to bardzo istotne. Nie może być inaczej, leci za to kolejny plus.

Po szóste, futbol. Cóż, było go tu troszkę za mało... Za to leci minusik.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że ciężką pracą, walką można wiele osiągnąć, zdobyć to, co z pozoru wydaje się nie do zdobycia.


Książka praktycznie czyta się sama, znów, tak jak w przypadku innych tytułów, które wyszły spod pióra Kristen, nawet nie wiedziałam kiedy dotarłam do końca (a książka cienka nie jest). Historia bardzo wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż momentami pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca, przynajmniej w tym tomie.

Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. Z niecierpliwością czekam na następne tomy tego cyklu. :)


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU MUZA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.