„Zakazany smak” - Agata Polte.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie muszę zaznaczyć, że znajdziemy tu między innymi sceny erotyczne, więc jest to książka skierowana głównie do pełnoletnich miłośników literatury.


Bycie przytłoczoną? Jasne.
Niebezpieczeństwo? Niestety.
Chęć zmian? Obecna.

Ucieczka? Jasne.
Układy? Tak.
Tajemnice? Pewnie.
Kłamstwa, oszustwa? Będą.

Emocje? Jasne, i to sporo.
Walka? Nieustanna.
Przypadki? Cóż...
Kłopoty? Będą...
Pożądanie, namiętność? A jakże.

Między innymi właśnie to serwuje nam Agata Polte w swojej najnowszej książce pod tytułem „Zakazany smak”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury.


Wspaniale było przenieść się do świata Valary, Maxa, Aleeshy, Cole'a, Brady'ego, Aidena, Zacka, Nikki, Reida, Adaliny, Marcela, Eve i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Szczerze? Na początku polubiłam tylko Aleeshę i Brady'ego. Niestety Valary, jej babka Adalina, Reid i Max nie zdobyli mojej sympatii. Nie chcę zdradzać za wiele z fabuły, więc nie napiszę dlaczego. Powiem tylko, że pod koniec polubiłam zarówno Valary jak i Maxa. I tym razem nie zdradzę dlaczego.
Muszę przyznać, że daję za to plusa, ponieważ w tego typu powieści według mnie właśnie tak powinno być.  


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się bardzo szybko, do końca nie będzie spokojnie, a zakończenie... Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Momentami, ale tylko momentami, trochę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Valary.


Po trzecie, emocje. Gwarantuję Wam, że ich tu nie zabraknie, od złości, smutku i bezsilności do szczęścia, zwłaszcza w pewnych momentach. Leci za to oczywiście plusik.


Po czwarte, styl. Książka, tak jak inne książki autorki, napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko (jak dla mnie za szybko), łatwo i przyjemnie. Daję za to kolejnego plusa.

Po piąte, układ. Książka napisana jest z perspektywy dwóch osób, Valary oraz Maxa. Przyzwyczaiłam się już do takiego stylu narracji serwowanego nam przez autorkę, jak zawsze byłam zadowolona z takiego rozwiązania, w tego typu powieści bardzo to pasuje. Oczywiście przyznaję za to plusika.

Po szóste, sceny erotyczne. Są gość gorące, ale nie przerysowane, można bez problemu przez nie przebrnąć. Leci za to plusik.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że zakazany owoc naprawdę smakuje najlepiej, lecz konsekwencji jego spróbowania nie będziemy nigdy w stanie przewidzieć oraz to, że nigdy nie jest za późno by zawalczyć o siebie i to, co jest dla nas naprawdę ważne.


Książka praktycznie czyta się sama, nawet nie wiedziałam gdy dobrnęłam do końca. Historia mnie wciągnęła, sprawiła, że chciałam być częścią życia (chociaż nieco pokręconego i momentami niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniego zdania, przynajmniej w tym tomie.


Autorce bardzo dziękuję za kolejną przygodę. :)
Fajnie było przeczytać powieść autorki w troszkę innych klimatach niż ostatnio. :)


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NIEZWYKŁE. :)


Komentarze

  1. Przez to że wydają tyle świetny książek ostatnio mój regał wstydu rośnie w siłę ale cóż poradzić tą pozycje też musze mieć w swoich zbiorach

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.