„Do utraty tchu” - Patrycja Różańska.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że znajdziemy tu między innymi sceny erotyczne (nie były nie wiadomo jak pikantne, ale zawsze), więc ta powieść skierowana jest raczej do pełnoletnich miłośników literatury. 


Wydawnictwo? Tak.
Niespodzianki? Jasne.
Pewne polowanie? Będzie.
Picie? Niestety i to dużo.
Trauma, koszmary? Cóż...
Były żołnierz? Tak.

Trudne relacje? Cóż...
Walka z samym sobą (i nie tylko)? Jasne.

Między innymi właśnie to znajdziemy w książce Patrycji Różańskiej pod tytułem „Do utraty tchu”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury.
Jest to tom drugi (jak dla mnie może być pierwszym) cyklu Walcz o mnie.


Miło było przenieść się do świata Maxa, Julii, Rachel, Sama, Meg, Camilli, Anastazji, Samuela, Emily, Alexa, Matta, Adama, Bryana, Tess, Anthony'ego, Jacka, Franco, Victora, Thomasa, Toma, Marka, Gregory'ego, Barbary i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Tak, tylko Rachel i jej męża. To wspaniałe osoby i oddani przyjaciele. Każdy powinien mieć przy sobie takie osoby.
Próbowałam polubić Maxa i Julię, lecz... niestety to się nie udało, chociaż było blisko.
Jeśli chodzi o innych cóż...czasami było blisko, czasami wręcz miałam niektórych ochotę udusić (na przykład Anastazję, chociaż to nie do końca była jej wina)...
Dobra, już nic więcej nie chcę zdradzać.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, lecz w tym przypadku wcale nim nie musiał być. Akcja rozkręca się dość szybko, ciągle coś się dzieje. Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją łatwo, przyjemnie i szybko (a książka cienka nie jest). Daję za to plusika.

Po czwarte, układ. Historię poznajemy z dwóch perspektyw - Julii i Maxa, głównie Julii. Ta narracja mi tu pasowała, dzięki temu czytelnikowi nie umknęły żadne ważne wątki i możemy lepiej zrozumieć motywacje bohaterów (zwłaszcza Julii), dlaczego podejmują właśnie takie decyzje i to, co czują. Mam jednak jedno małe ale, troszkę brakowało mi tu tego, co w duszy gra Maxowi, było go troszkę za mało... Przyznaję za to plusika.

Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że samotna walka z demonami przeszłości nie jest możliwa, potrzebna jest osoba, która będzie nas przy tym wspierała. 


Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga, chociaż nie zawsze sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniego zdania, przynajmniej w tym tomie.


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. :)

Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU AMARE. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.