„Bali Tinder. Wolność i relacje” - Kasia Pieluszka.

Drogi Czytelniku...

Rajska wyspa, no w sumie nie do końca taka rajska? Tak.
Wolność seksualna? Aż za duża...
Narkotyki, papierosy, alkohol? Obecny.
Unikanie zobowiązań? Jasne.
'Samoralizacja'? Cóż...
Wolność i swoboda? Pewnie.
Podróże? Będą.
Właśnie to porusza Kasia Pieluszka swojej powieści pod tytułem „Bali Tinder. Wolność i relacje”. 

Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, zapraszam do lektury.


Nie było miło przenieść się do świata Kaśki, Sarah, Marii, Johna, Weroniki, Philipa, Hiszpana i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są źle wykreowani, mało zróżnicowani i płytcy. Niestety muszę przyznać, że nikogo nie polubiłam. Dlaczego? Cóż, zachowanie naszych person, zwłaszcza Kasi mnie denerwowało i to bardzo.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to stanowczo nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja przez cały czas płynie niczym niemal 'stojący w miejscu' staw, nie przyśpiesza ani na chwilkę. Autorka nie serwuje nam tu emocji nawet małymi porcjami. Brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych emocji i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony. 

Po trzecie, wolność seksualna, unikanie zobowiązań. Oj, sporo tu tego było. Nie wiem jaki cel miała autorka, ale zrobiła z siebie uzależnioną od używek rozwiązłą kobietę (inaczej nie mogę nazwać wiecznej imprezowiczki, która codziennie lądowała w łóżku z innym). Leci za to minus i to duży, nie tego się spodziewałam po tej książce.

Po czwarte, styl. Niestety, pióro autorki nie 'przemawia' do mnie. Książka nie jest napisana 'lekkim' językiem.


Powieść jest nawet czymś mniej niż lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że otoczenie ma większy wpływ na nasze życie niż mogłoby się komuś wydawać, zwłaszcza w pewnym wieku.

Książka zdecydowanie nie czyta się sama, przynajmniej ja tak miałam. Historia nie wciąga (naprawdę próbowałam, niestety nie 'zaiskrzyło'), nie sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca. Strasznie się męczyłam czytając ją...

Autorce niestety nie podziękuję za tę przygodę, ponieważ nawet nie mogę tego nią nazwać...


Ogólna ocena - 1,5/6. :)
ZDECYDOWANIE NIE POLECAM.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES.


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.