„Zeus. Ciemna Dolina” - Kewin Czerniejewski.

Drogi Czytelniku...

Niebezpieczeństwa? Niestety...
Superbohater? I tak i nie.
Chęć ochrony ludzkości? Będzie.

Władza nad elektrycznością? Obecna.
Wewnętrzne rozdarcie, zwątpienie? Uhum...
Strata, żałoba? Cóż...
Błędy? Jasne.
Mrok? Tak.
Brak akceptacji? Będzie.
Utrata tożsamości? Zdarzy się.

Między innymi właśnie to znajdziemy w książce Kewina Czerniejewskiego pod tytułem „Zeus. Ciemna Dolina”. 
Jaki osiągnął efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Miło było przenieść się do świata Beniamina/Zeusa, Borysa, Aleksandry, Franka, Piotra, Michała, Weroniki, Darii, Janka, Doriana/Rudego, Józefa, Julii, Wiktorii, Stefana, Simona, Patrycji, Filipa, Helgi, Jonasa i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący. Powiem Wam, że mimo to nie polubiłam tu nikogo.
Dlaczego? Po prostu nie ma tu osoby, która nie miałaby czegoś na sumieniu lub czymś mi zwyczajnie nie podpadła.
Dobra nie zdradzam już nic więcej.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się wprawdzie dość szybko i nie zwalnia ani na chwilkę, lecz to troszkę za mało... Za to nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć oraz problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Beniamin.

Po trzecie, świat, w którym ktoś ma supermoc. Autor niestety nie wciągnął mnie w ten wykreowany przez siebie świat, a szkoda, bo sam pomysł miał ku temu spory potencjał. Przyznaję za to oczywiście minusa.


Po czwarte, styl. Książka nie do końca napisana jest przyjemnie dla oka, dzięki czemu nie zawsze czyta się ją łatwo i przyjemnie. Nie dam za to ani plusa ani minusa.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że czasami trzeba trafić do wręcz innej rzeczywistości (tak chyba można określić posiadanie specjalnych zdolności) by znaleźć prawdziwego siebie i to, co dla nas jest najlepsze, to co rozproszy nasz wewnętrzny mrok i być może da nam szczęście.


Książka nie zawsze czytała się sama, były kawałki, które wręcz męczyłam. Historia również nie zawsze mnie wciągała, nie sprawiła, że chciałam być częścią życia (czasami naprawdę niebezpiecznego) naszych bohaterów.


Autorowi dziękuję za tę przygodę, jednak nie jestem pewna czy kiedyś sięgnę po inne powieści pisarza.


Ogólna ocena - 4,5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.