„Chłopak, który pragnął kochać” - Monika Cieluch.

Drogi Czytelniku...

Pewien powrót? Niestety.        
Kolejne poważne zmiany? Obecne.
Ból? Jasne.
Emocje? Tak.
Nieporozumienia? Cóż...

Problemy? Będą.
Strach? Pewnie.
Trudne relacje rodzinne? Będą.
Trudne decyzje? Niestety...

Egoizm? Cóż...
Tchórzostwo? Znajdzie się.
Rozczarowanie? Możliwe.
Niespodzianki? Tak.

Między innymi właśnie to serwuje nam Monika Cieluch w swojej najnowszej książce pod tytułem „Chłopak, który pragnął kochać”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, niezmiennie odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to drugi i zarazem ostatni tom cyklu Dziewczyna, która czuła zbyt mocno.


Wspaniale było po raz drugi przenieść się do świata London, Tylera, Jareda, Mii, Scarlett, Ashlyn, Kristin, Maisona, Patricka, Jenny, Louise, Alison, Alice, Nasira, Leonarda, małej Daphne, psiaka Alfiego i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Znów są dobrze wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący.
Muszę przyznać, że nadal lubię London, Tylera, Mię, Scarlett i Louise. Polubiłam też Ashlyn i Daphne. Podoba mi się ich charakter i sposób bycia.
Niestety nie mogę tego powiedzieć o Jaredzie, Kristin czy Alison.
Ponownie nie napiszę jednak nic więcej, nie chcę zdradzać za wiele.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy emocjonalny rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się swoim tempem, naturalnie, jednak troszkę szybciej niż w tomie pierwszym. Autorka serwuje nam emocje naprawdę dużymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza London.


Po trzecie, emocje. Znajdziemy ich tu ogrom, od gniewu, poprzez strach aż po radość (chociaż tej mogłoby być zdecydowanie więcej). Leci za to oczywiście plusik.


Po czwarte, styl. Książka, tak jak część pierwsza, napisana jest lekko i bardzo przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko (zdecydowanie zbyt szybko, chciałabym by była dłuższa o chociaż te pięćdziesiąt stron), łatwo i przyjemnie. Daję za to następnego plusika.

Po piąte, układ. Historię po raz kolejny poznajemy z perspektywy trzech bohaterów, London, Tylera i Jareda. Nie spodziewałam się innej narracji. Ten typ narracji pasuje do tej historii, myślę, że inna nie zdałaby tu egzaminu. Leci za to oczywiście plus. 


Po szóste, ważne tematy. Tak, i tym razem są tu poruszane. Nie zdradzę jednak o co dokładnie chodzi, Powiem tylko, że autorka bardzo fajnie przedstawia nam tu pewną kwestię i jej ewentualne konsekwencje. Nie może być inaczej, przyznaję za to kolejnego plusa.

Po siódme, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Nie do końca właśnie takiego się spodziewałam, ale... Chciałam czegoś zupełnie odwrotnego... Dobra, już nic więcej nie piszę. Daję za to zarówno minusa jak i plusa.

Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że (z trudem) względnie poukładane naprawdę łatwo jest wywrócić do góry nogami, wystarczy jeden gest...


Książka, tak jak jej poprzedniczka, praktycznie czyta się sama. Historia bardzo wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów (chociaż chwilami naprawdę ponurego) i nie opuszczać go aż do końca, przynajmniej w tej części.

Autorce bardzo dziękuję za zakończenie tej przygody.
Cieszę się, że historia ta została rozbita na dwa tomy i wydana tak szybko, po lekturze tomu pierwszego miałam niedosyt.  :)


Ogólna ocena - 6/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU AMARE. :)


Komentarze

  1. Czuję się zachęcona do sięgnięcia po tę książkę. Swoją drogą - okładka jest piękna! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.