„Wielki Mur z Winnipeg i ja” - Mariana Zapata.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że znajdziemy tu chociażby sceny erotyczne (naprawdę nieliczne), więc ta powieść skierowana jest raczej do pełnoletnich miłośników literatury.


Futbol amerykański? Jest.
Upierdliwość? Cóż...
Pewna umowa? Będzie.
Pewne zmiany? Jasne.
Przyciąganie? Tak.

Problemy? Obecne.
Wewnętrzne rozdarcie, zwątpienie? Uhum...
Znienawidzona praca? Cóż...
Błędy? Są.

Między innymi właśnie to znajdziemy w książce Mariany Zapaty pod tytułem „Wielki Mur z Winnipeg i ja”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Miło było przenieść się do świata Vanessy, Aidena, Trevora, Diany, Christiana, Zachary'ego, Susie, Ricky'ego, Leslie'ego, Oscara, Caina i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący. Powiem Wam, że mimo to nie polubiłam tu nikogo, nad czym ubolewam.
Dlaczego? Po prostu nie ma tu osoby, która nie miałaby czegoś na sumieniu, czymś mi zwyczajnie nie podpadła (tak, tu myślę przede wszystkim o Aidenie) lub po prostu zdenerwowała.
Dobra nie zdradzam już nic więcej.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja jednak rozkręca się wprawdzie dość szybko i nie zwalnia ani na chwilkę, lecz to troszkę za mało... Za to nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć oraz problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Vanessa.

Po trzecie, świat sportu. Autorka niestety nie wciągnęła mnie w ten wykreowany przez siebie świat, a szkoda, bo był ku temu spory potencjał. Przyznaję za to oczywiście minusika.


Po czwarte, styl. Książka napisana jest przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją łatwo, dość przyjemnie i szybko (a książka jest dość gruba). Daję za to plusa.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że nie o wszystko w życiu warto walczyć...


Książka praktycznie czytała się sama. Historia jednak nie zawsze mnie wciągała (było tylko kilka takich momentów), niestety też nie sprawiła, że chciałam być częścią życia (czasami naprawdę pokręconego) naszych bohaterów. Mimo to nie chciałam opuszczać tej historii do ostatniej litery.


Autorce dziękuję za tę przygodę, ta lektura była dość ciekawa. :)


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NIEZWYKŁE. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.