„Zabójcze uczucie” - Ewelina Kwiatek.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że znajdziemy tu sceny erotyczne i wulgarne słownictwo, więc jest to książka skierowana głównie do pełnoletnich miłośników literatury.


Zraniona kobieta? Nie jedna.
Szukanie zemsty? Jasne.
Niebezpieczeństwo? Zawsze.
Wymierzanie sprawiedliwości? Oczywiście.

Ciągła walka? Pewnie.
Igranie z ogniem? Będzie.
Pewna gra? A jakże.

Zdrada? Obecna.
Pewna nielegalna działalność? Tak.
Trudne zlecenie? Cóż...
Wątpliwości? Znajdą się.
Pożądanie? Bez niego się nie obędzie.
Sprytne zagrywki? Będą.

Między innymi właśnie to serwuje nam Ewelina Kwiatek w swojej debiutanckiej (bez współautora) książce pod tytułem „Zabójcze uczucie”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Miło było przenieść się do świata Georginy, Jennifer, Emmy, Ryana, Beccy, Caydena, Amy, Davida, Cedrica, Aidena, Sophie, Johna, Garetha
 i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Może Was to zdziwi, ale nie, niestety nikogo.
Praktycznie każdego momentami miałam ochotę udusić, nawet dziewczyny (chociaż je w zdecydowanie mniejszym stopniu niż facetów)...
Dobrze myślicie, nie zdradzę dlaczego.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, jednak niewiele brakuje. Akcja rozkręca się dość szybko, do końca nie jest spokojne, a pod koniec... Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Nie brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko, łatwo i dość przyjemnie. Daję za to plusika.
Mogę się przyczepić tylko do tego, że powieść ta mogłaby mieć jeszcze z pięćdziesiąt stron, dodałabym jeszcze ze dwa wątki.

Po czwarte, układ. Historię tę poznajemy z kilku perspektyw. To był tutaj bardzo trafiony (według mnie) pomysł. Ta narracja bardzo pasowała i dzięki niej czytelnik mógł dowiedzieć się co tam w duszy gra poszczególnym osobom. Przyznaję za to kolejnego plusika. 


Po piąte, emocje. Gwarantuję Wam, że ich nie zabraknie, od złości, smutku, strachu i rozczarowania do szczęścia (niestety tego było tu stanowczo za mało, jednak w tym przypadku to dobrze). Leci za to oczywiście kolejny plusik.


Po piąte, świat silnych kobiet. Autorka pokazała, że my kobiety nie jesteśmy w żadnym wypadku tymi słabszymi i nie zawsze do szczęścia potrzebujemy mężczyzny i jego 'opieki' oraz, że potrafimy same wziąć sprawy w swoje ręce.

Powieść mimo wszystko jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że kobieta na pewno nie jest tą słabsza płcią i potrafi wiele.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet mnie wciągnęła, sprawiła, że chciałam być częścią życia (chociaż momentami niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca.


Autorce dziękuję za tę przygodę.
Podczas tej lektury czas minął mi naprawdę fajnie, była troszkę inna niż wszystkie. :)
Chętnie przeczytam ewentualną kontynuację, jeśli takowa kiedyś powstanie, a nawet mam już małe przypuszczenia z kim w roli głównej...


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU EDITIO RED. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.