„Kiedy nadejdzie burza” - Agnieszka Lingas-Łoniewska, Magdalena Łoniewska. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Podkomisarz? Obecny.
Bokser? Jest.
Sława, zasięgi, obserwatorzy? Jasne.
Zemsta? Niestety.
Morderstwo? Cóż...
Przypadkowe  spotkanie? Tak.
Błędy? Znajdą się.

Kłopoty? Będą.
Tajemnice? Nie obejdzie się bez nich.

Ukrywanie prawdziwego ja? Niestety.
Skrywanie uczuć? Cóż...
Pewnego rodzaju zdrada (przynajmniej w mniemaniu jednej ze stron)? Niestety.
LGBT+? Tak.
Obsesja? Uhum...
Skrywany uraz? Niestety...

Między innymi właśnie to serwują nam Agnieszka Lingas-Łoniewska oraz Magdalena Łoniewska w swojej pierwszej wspólnej książce pod tytułem „Kiedy nadejdzie burza”. 
Jaki osiągnęły efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to (przynajmniej dla mnie) tom pierwszy cyklu Kiedy nadejdzie burza (nazwa robocza).

Wspaniale było przenieść się do świata Eryka, Kamila, Arlety, Piotra, Ksawerego, Aleksa, Andrzeja, Maxa, Sławka, Alfreda, Jurka, Anny, Jeremiego, Bernarda, Waldemara, Sandry, Jana, Artura, Alicji, Tytusa, Róży, Marty, Iwo, Wojciecha, Kleofasa, Marka, kota Lucjana i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący. Mogę przyznać, że polubiłam Eryka, Kamila, Annę, Jeremiego, Artura, Tytusa, Martę, a pod koniec nawet Arletę (chociaż początkowo mnie denerwowała). Inni mieli coś na sumieniu, mniejsze lub większe przewinienia i czymś mnie wkurzali, a zwłaszcza ojciec Kamila.
Dobra, już nie pisnę nic więcej. Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że jest to prawdziwy emocjonalny rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Muszę przyznać, że akcja rozkręca się dość szybko. Ani przez chwilę nie było spokojnie. Autorki serwują nam emocje sporymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia, uprzyjemnia czytanie i sprawia, że lektura mija naprawdę szybko. Za to daję plusika.

Po czwarte, LGBT+. Cieszę się, że autorki poruszyły ten temat, że wybrały właśnie takich bohaterów. Myślę, że uświadamianie niektórych aspektów jest bardzo ważne i potrzebne, a ta powieść to robi. Przyznaję za to kolejnego plusa.

Po piąte, zakończenie. Nie powiem, troszkę mnie zaskoczyło, zwłaszcza sama końcówka, nie spodziewałam się wstępu... Dobra, nie chcę zdradzać za wiele. Leci za to plusik.

Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że czasami spotkanie z przypadkową osobą (w nawet dość niesprzyjających warunkach) pomaga nam okryć nasze prawdziwe ja i zyskać odwagę by go dłużej nie ukrywać.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia mnie wciągnęła, sprawiła, że chciałam być częścią życia (chociaż dość niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do samego końca.


Autorkom bardzo dziękuję za tę przygodę.
Miałam pewne oczekiwania w związku z tą lekturą, nie zawiodłam się.
Z niecierpliwością wyczekuję kontynuacji losów Eryka i Kamila (mam nadzieję, że kiedyś powstaną).


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.