„Umowa na miłość” - Falon Ballard. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, iż jest to powieść skierowana raczej do pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera sceny erotyczne (nieliczne, lecz są).


Ominięcie przy awansie? Jasne.
Wątpliwości? Pewnie.

Chęć zmian? Oczywiście.
Pewna pomyłka? Obecna.
Pewna umowa? Jest.
Przyjaźń? Tak.
Błędy? Znajdą się.
Kłopoty? Niestety.
Między innymi właśnie to serwuje nam Falon Ballard w swojej najnowszej książce pod tytułem „Umowa na miłość”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Sadie, Jacka, Harley, Genny, Veronicy, Billa, Nicka, Lucy i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący. Muszę przyznać, że polubiłam tu Sadie i Jacka.
Jeśli chodzi o innych, cóż, różnie to bywało, niektórzy mieli coś na sumieniu, mniejsze lub większe przewinienia i czymś mnie wkurzyli.
Dobra, już nie pisnę nic więcej. Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Muszę przyznać, że akcja rozkręca się swoim tempem. Mimo to ani przez chwilę nie było spokojnie. Autorka nie zawsze serwowała nam emocje sporymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Sadie.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia, uprzyjemnia czytanie i sprawia, że lektura mija bardzo szybko.

Po czwarte, zakończenie. Nie powiem, że mnie zaskoczyło, ponieważ nie do końca tak było, jednakże warto do niego dotrzeć. Dobra, nie chcę zdradzać za wiele. Leci za to plusik.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że czasami sytuacja, która wydaje się z pozoru dać nam od losu 'porządnego kopa' jest początkiem czegoś naprawdę dobrego.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (chwilami dość pokręconego) naszych bohaterów, nie chciałam opuszczać go aż do samego finału.


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę.
Proszę o kolejne powieści w podobnym klimacie. :)
Bardzo fajnie minął mi czas na lekturze tej książki.


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU MUZA. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.