„Piękni, młodzi, bogaci. Część 1. Róże i szpady” - Jolanda Maloy.

Drogi Czytelniku...

Przypadkowe spotkanie? Oczywiście.
Hrabianka? Obecna.
Markiz? Jest.
Aranżowane małżeństwo? Jasne.

Ujmujący muszkieter? Pewnie.
Poryw serca kontra przeznaczenie? Tak.
Francuskie winnice w tle? Znajdą się.
Barokowy przepych? Oj, tak.
Emocje? Jak najbardziej.
Wewnętrzne rozdarcie? Będzie.
Napad i ratunek? Będą.
Masońskie bractwa? Obecne.
Porwanie, otrucie? Cóż...
Tajemnice? Tak.
Zdrady, zazdrość? Znajdą się.
Strach i odwaga? Będą.
Pewne głupie pomysły? Niestety, przynajmniej do czasu.

Między innymi właśnie taką mieszankę serwuje nam Jolanda Maloy w swojej debiutanckiej książce pod tytułem „Piękni, młodzi, bogaci. Część 1. Róże i szpady”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to pierwszy tom cyklu Piękni, młodzi i bogaci (nazwa robocza).


Miło było przenieść się do świata Juliette, Armanda, Filipa, Paula, Michaela, Jeana, Pierre'a, Henrietty, Francouisa, Natalie, Isabeli, Antuanette, Elaine, Luizy i innych.
 
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący. Niestety nie polubiłam tu nikogo. Chociaż chwilami było blisko, przynajmniej jeżeli chodzi o Juliette.
Nie napiszę jednak dlaczego. Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Muszę przyznać, że akcja rozkręca się swoim tempem. Mimo to do samego końca wcale nie było spokojnie. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji (nie one były tu jednak kluczowe), lecz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony już nie.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, pomimo specyficznych zwrotów (dostosowanych do czasów i warstwy społecznej, w których toczy się akcja), przystępnym dla każdego. To uprzyjemnia czytanie. Za to daję plusa.

Po czwarte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć, było dość interesujące i nie do końca oczywiste. Zachęca do sięgnięcia po ciąg dalszy. Za to również przyznaję plusika.

Po piąte, klimat dawnych czasów. Autorka barwnie i w ciekawy sposób oprowadza nas po Francji z czasów 1739 roku i 'pokazuje' jak się wtedy tam żyło. Chwilami niemal czułam jakbym sama się tam przeniosła, to było fajne. Leci za to następny plusik.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki. 


Opowieść pokazuje, że serce nie sługa, a miłość nie patrzy ani na status, ani na pochodzenie, ani na wiek...


Książka może nie w każdym momencie czyta się sama. Historia nawet wciąga, jednak nie do końca sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów, mimo to nie chciałam opuszczać go aż do ostatniej kropki, przynajmniej w tej części.


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. :)
Chętnie sięgnę po kontynuację. :)


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.