„Poznałem cię w piekle” - Adelina Tulińska. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, iż znajdziemy tu między innymi sceny erotyczne i wulgarne słownictwo, więc ta powieść skierowana jest głównie do pełnoletnich miłośników literatury.


Gangster? Będzie.
Polityka? Niestety.
Porachunki? Pewnie.
Wrogowie? Jasne.
Tajemnice? Znajdą się.
Pewna gra? Obecna.
Kłamstwa? Oczywiście.
Kłopoty? Znajdą się.
Emocje? A jakże.
Trudne wybory? Tak.
Strach? Cóż...
Niebezpieczeństwa? Cóż...

Między innymi właśnie to tym razem znajdziemy w najnowszej książce Adeliny Tulińskiej pod tytułem „Poznałem cię w piekle”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to tom pierwszy cyklu Slow burn (tak mi się przynajmniej wydaje).


Wspaniale było przenieść się do świata Sebastiana, Anastazji, Joanny, Gustawa, Marcela, Kaliny, Antoniego, Jagody, Nataszy, Oliwii, Maksa, Kobry, Mogiły, Pyrola i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Nie, niestety nikogo, nad czym ubolewam. Chciałam polubić naszych głównych bohaterów, było blisko, lecz troszeczkę zabrakło.
Niektórych miałam ochotę po prostu udusić... Tak, dobrze myślicie, nie podam powodu.
Nie chcę zdradzać za dużo.
Mimo to myślę, że w tego typu powieściach jest to plus.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się swoim tempem. Mimo tego wcale nie było spokojnie, ani przez chwilę. Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami. Nie brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia, przyśpiesza i bardzo uprzyjemnia czytanie. Leci za to oczywiście plusik.

Po czwarte, układ. Historię poznajemy z dwóch perspektyw: Sebastiana i Anastazji. Dzięki temu czytelnik poznaje więcej wątków i dowiaduje się co kierowało naszymi bohaterami, co tam im w duszy grało, dlaczego podejmowali takie a nie inne decyzje (a to było tu bardzo istotne). Niestety muszę przyznać, że te rozdziały, które 'opowiadała' nam Anastazja, cóż troszkę mnie denerwowały, ponieważ ona bardzo mnie denerwowała. Daję za to oczywiście następnego plusa, ale i małego minusika (naprawdę malutkiego).


Po piąte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Bardzo zachęca do sięgnięcia po ciąg dalszy. Pozostawia pewien niedosyt i kila pytań, to jest fajne. Przyznaję za nie plusika.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że miłość nigdy nie wybiera, przydarzy się każdemu i często w najmniej oczekiwanym momencie.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż naprawdę niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca.


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. :)
Nawet mi się podobała, fajnie spędziłam przy niej czas. :)


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZESNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU AMARE. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.