„Osada” - Michał Śmielak.

Drogi Czytelniku...

Obecnie emerytowany nadkomisarz? Będzie.
Dwie osie czasowe? Tak.

Zima stulecia? Jest.
Odcięcie od świata? Niestety.
Walka z bezwzględnymi siłami natury? Obecna.

Święta w tle? Jasne.
Mała wieś? Oczywiście.
Zbrodnie? I to wiele niestety...

Rozwiązanie pod samym nosem? Możliwe.
Lęki, tajemnice i animozje? Są.
Pewna legenda o demonie mrozu i śmierci? Tak.

Pewien powrót? Pewnie.
Sekrety? Znajdą się.
Kłamstwa? Cóż...

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Michała Śmielaka pod tytułem „Osada”.
Jaki osiągnął efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Jana, Michała, Krzysztofa, Łukasza, Adama, Staszka, Przemka, Mietka, Alicji, Danuty, Andrzeja, Bernarda, Zośki, Iwony, Pietrusia, Esterki, Julki, Marysi i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Nie, niestety nikogo, nad czym ubolewam. Chciałam polubić Jana, lecz nieco do tego zabrakło.
Czasami niektóre persony miałam ochotę po prostu udusić.
Tak, dobrze myślicie, nie podam powodu.
Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, niemal przez całą powieść coś się dzieje. Autor serwuje nam emocje naprawdę dużymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Michał.


Po trzecie, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwiało i bardzo przyśpieszało czytanie. Leci za to oczywiście plusik.

Po czwarte, układ. Jak wspomniałam wyżej historię tę poznajemy na dwóch płaszczyznach czasowych: czasach obecnych i tych sprzed czterdziestu lat. To było bardzo fajne rozwiązanie i pasowało do tej fabuły. Przyznaję za to plusika.


Po piąte, zakończenie i przesłanie. Nie do końca właśnie tego się po tej książce spodziewałam, coś zupełnie innego otrzymałam w rzeczywistości. Troszkę się zdziwiłam, ale pozytywnie. To było fajne. Oczywiście daję za to plusa.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że czasami rozwiązanie nawet najtrudniejszego problemu jest bliżej niż byśmy kiedykolwiek podejrzewali i nie koniecznie nam się spodoba prawda...


Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet mnie wciągnęła, chociaż chwilami nie sprawiała, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów (nie zdradzę oczywiście kiedy, choć można się domyślić), chwilami też nie miałam ochoty docierać do końca (żeby za szybko nie poznać rozwiązania).


Autorowi bardzo dziękuję za tę przygodę.
Myślę, że sięgnę po kolejne tego typu publikacje pisarza, jeśli takowe powstaną, widzę, że autor się w nich odnajduje.


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.