„Wyspa słońca” - Ewa Salwin.

Drogi Czytelniku...

Zmiany? Tak.
Przymusowa przeprowadzka? Będzie...
Rewolucja? Cóż...
Nowy porządek? Jest.
Chaos? Oczywiście.
Przemoc? Jasne.
Kłamstwa? Znajdą się.

Problemy? Obecne.
Strach? Pewnie.
Ludzie znikający bez śladu? Niestety.

Trudne wybory? Będą.
Zdrada? Tak.
Błędy? A jakże...
Sekrety? I to kilka.
Walka? Nieustanna.
Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Ewy Salwin pod tytułem „Wyspa słońca”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, niezmiennie odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Miło było przenieść się do świata Michaiła, Niny, Nikito, Pelagii, Siergieja, Piotra, January'go, Dawida, Liudmiły, Saszy (mam nadzieję, że żadnego imienia nie przekręciłam) i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani i zróżnicowani.
Muszę przyznać, że niestety nie polubiłam tu nikogo, chociaż bardzo chciałam...
Niektórzy (nie zdradzę kto) troszkę zyskiwali w moich oczach, jednak ostatecznie głównie potem to tracili.
Nie napiszę nic więcej, nie chcę ujawniać za wiele.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się swoim tempem, naturalnie, mimo to ciągle coś się działo. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Troszkę brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji, lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, emocje. Znajdziemy ich tu sporo, od gniewu, poprzez strach aż po radość (chociaż tej chwilami mogłoby być zdecydowanie więcej). Leci za to oczywiście plusik.


Po czwarte, styl. Książka napisana jest dość lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją szybko i łatwo. Daję za to kolejnego plusika.


Po piąte, zakończenie. W pewnym momencie miałam obawy, że będzie inne niż faktycznie było... Ale ostatecznie jestem z niego dość zadowolona i wdzięczna za takie pokierowanie losami bohaterów. Przyznaję za nie plusika.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że jedyne co w życiu jest pewne, to ciągłe zmiany.


Książka nie zawsze czytała się sama. Historia również nie zawsze wciągała i nie do końca sprawia, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów (zwłaszcza w pewnych momentach, które mimo wszystko były tu potrzebne), mimo to nie chciałam opuszczać go aż do końca.

Autorce dziękuję za tę przygodę.


Ogólna ocena - 4,5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.