„Geriatryczne Biuro Śledcze. Zajazd pod Szalonym Mnichem" - Iwona Banach.

Drogi Czytelniku...

Pewni przebojowi emeryci? Ponownie obecni.

Amatorskie (bardzo) biuro śledcze, ale skuteczne? Po raz kolejny.
Ucieczka przed nudą? Pewnie.
Pewien zajazd? Jest.

Trudne relacje (nie tylko rodzinne)? Będą.
Tajemnice? Obecne.
Trup? I to nie jeden...
Nietypowe zachowania? Niestety.

Wyznania? Znajdą się.
Próba wyjaśnienia pewnej sprawy? Oczywiście.

Między innymi właśnie to tym razem znajdziemy w najnowszej książce Iwony Banach pod tytułem „Geriatryczne Biuro Śledcze. Zajazd pod Szalonym Mnichem”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to drugi tom cyklu Geriatryczne biuro śledcze.


Wspaniale było po raz drugi przenieść się do świata Ady, Edzia/Edwarda, Huberta, Mundka/Edmunda, Melanii, Mateusza, Czesławy, Olgi, Macieja, Alberta, Jadźki, Adama, Ewy, Mefju, Dżesiki, Marceliny, Letycji, Korneliusza
 i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Po raz kolejny są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący.
Mogę z przyjemnością przyznać, że nadal lubię całkiem sporo osób, chociażby Adę, Edzia, Huberta, Mundka, Melanię i Matusza. Ich po prostu nie dało się nie obdarzyć sympatią. Personami takimi jak oni mogłabym się otaczać na co dzień, na pewno bym się z nimi nie nudziła. Chociaż może groziłoby mi czasami jakieś niebezpieczeństwo...
Nie mogę tego niestety powiedzieć przykładowo o Oldze, Ewie, Adamie czy Korneliuszu. Co przeskrobali? Cóż, zapraszam do stron książki, wtedy poznacie odpowiedź na to pytanie.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, chociaż niewiele tym razem brakowało. Akcja rozkręca się swoim tempem, mimo to ani przez chwilę nie było spokojnie, a sam finał... (dobra, już nic więcej nie zdradzam). Autorka nie serwuje nam emocji dużymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.

Po trzecie, styl. Książka, tak jak jej poprzedniczka, napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją łatwo i bardzo szybko (zdecydowanie zbyt szybko, jak dla mnie dodatkowe pięćdziesiąt stron i jeszcze ze dwa wątki byłyby ok). Daję za to plusika.

Po czwarte, humor. Mogę szczerze przyznać, że uśmiałam się podczas czytania nie jeden raz.  Nasi bohaterowi byli zabawnie nieporadni mimo swojego doświadczenia. Leci za to następny plusik.

Po piąte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć, jest przebojowe, wiele wyjaśnia i chwilami nawet bawi czytelnika. Dla mnie było po prostu świetne. Przyznaję za to kolejnego plusika.

Powieść zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że niektóre tajemnice powinny zostać tajemnicami.


Książka, tak jak jej poprzedniczka, praktycznie czyta się sama. Historia bardzo wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (choć czasami niebezpiecznego, ale i pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do finału.


Autorce bardzo dziękuję za tę kolejną, również pełną humoru (mimo tematyki było go sporo) przygodę.

Ten tom podobał mi się ciut bardziej niż pierwszy.


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.