„Mieszko. Wyjście z cienia” - Daniel Komorowski.

Drogi Czytelniku...

Intrygi? Jasne.
Grabieże? Niestety.
Podpalenia? Obecne.

Napaści? Będą.
Walka? Cóż...
Czasy wikingów? Oczywiście.
Kłopoty? Są.
Awantury? Tak.
Gniew? Znajdzie się.
Zazdrość? Obecna.
Strach? Niestety.
Kłamstwa? Tak.
Obietnice? Będą.
Pomoc? Jasne.

Między innymi właśnie to serwuje nam tym razem Daniel Komorowski w swojej najnowszej książce pod tytułem „Mieszko. Wyjście z cienia”. 
Jaki osiągnął efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to tom pierwszy cyklu Mieszko (nazwa robocza).


Miło było przenieść się do świata Mieszka/Dagomela, Siemomysła, Czcibora, Bogusława, Lutosławy, Krzesimira, Siemiroda, Ingvara, Ottona, Tomizy, Gunnara, Bogny, Haralda, Eyvind, Galmego, Gosławy (mam nadzieję, że nie przekręciłam żadnego imienia) i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani i zróżnicowani. Muszę przyznać, że niestety nie polubiłam tu nikogo. Niemal wszyscy mieli coś na sumieniu, mniejsze lub większe przewinienia i czymś mnie wkurzyli. Wiadomo, jak to persony z tamtych czasów i kręgów...
Dobra, już nie pisnę nic więcej. Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, jednak niewiele brakuje. Muszę przyznać, że akcja rozkręca się swoim tempem. Mimo to ani przez chwilę nie było spokojnie. Autor nie serwuje nam emocji dużymi porcjami. Brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć oraz problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Mieszko.


Po trzecie, styl. Książka, mimo tematyki oraz czasów, które porusza (napisana jest specyficznym językiem, dostosowanym do czasów i miejsca, w których toczy się akcja) nie czyta się szybko. To również niestety nie do końca ułatwia oraz nie uprzyjemnia czytania. Mimo to lektura minęła mi dość szybko. Daję za to zarówno plusika, jak i minusika.

Po czwarte, pewne poczucie. Podczas lektury czułam się tak, jakbym sama była świadkiem, jakbym sama uczestniczyła w życiu naszych bohaterów. Leci za to plusik.

Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że zwycięża tylko ten, kto walczy.


Książka nie do końca czytała się sama. Historia nawet wciąga, niestety nie sprawia, że chce się być częścią życia (chwilami dość niebezpiecznego) naszych bohaterów, mimo to nie chciałam opuszczać go aż do samego końca, przynajmniej w tym tomie.


Autorowi dziękuję za tę przygodę, była... interesująca.
Aż zaczęłam się zastanawiać ile z niej miało pokrycie z rzeczywistości.


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.