„Kruchy lód” - Krzysztof Bochus.

Drogi Czytelniku...

Pewien detektyw i jego dziewczyna? Obecni.
Prośba o pomoc? Jest.
Trudne śledztwo? Oczywiście.
Zaginięcie? Jasne.
Egzotyka w tle, Afryka? Jest.

Tajemnice, sekrety? Cóż...
Trauma, szaleństwo, depresja? Będą.
Pewna walka? Pewnie.
Niebezpieczeństwo? Tak.

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Krzysztofa Bochusa pod tytułem „Kruchy lód”. 
Jaki osiągnął efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to drugi tom cyklu Marek Smuga.


Miło było przenieść się do świata Agnieszki, Marka, Poli, Tobiasza, Leny, Jean Paula, Romana, Amira, Alana, Meera, Ahmeda, Kassima, Stiega, Karoliny i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dość dobrze wykreowani, interesujący i bardzo zróżnicowani.
Niestety nie polubiłam tu nikogo, a bardzo chciałam obdarzyć sympatią Agnieszkę. Niestety mimo jej charakteru denerwowała mnie i jakoś było mi z nią nie po drodze, z Markiem tym bardziej... O innych już nawet nie wspomnę... Jest to jednak w tym wypadku spory plus.
Niektórych miałam ochotę wręcz udusić za to co wyprawiali... Zwłaszcza sprawcę.
Nie pisnę już nic więcej, nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to zdecydowanie nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się swoim tempem, jednak zawsze się coś działo. Zdecydowanie nie było spokojnie ani przez chwilę Autor chwilami serwuje nam emocje dużymi porcjami. Nie brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Marek i Agnieszka.


Po trzecie, styl. Książka, przynajmniej według mnie, jest napisana dość lekkim językiem, przystępna dla każdego. To zdecydowanie uprzyjemnia i przyśpiesza czytanie. Muszę dać za to plusika.


Po czwarte, zakończenie. Było... cóż, powiem, że mnie troszkę zaskoczyło. Warto do niego dotrzeć. Szczerze? Zakładałam coś innego niż faktycznie otrzymałam. Leci za to plusik.

Po piąte, dreszczyk emocji. Za niego muszę przyznać plusika, zdecydowanie go tu nie brakowało, oj, nie brakowało...

Po szóste, Afryka dzika. Dzięki autorowi czułam się tak, jakbym tam była z naszymi bohaterami. Wkręciłam się w ten niebezpieczny klimat i dzięki temu wiem już, że na pewno nie chcę tam pojechać. Przyznaję za to kolejnego plusika.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że nie warto się poddawać, nawet po bardzo długim czasie, walka i wiara w wygraną naprawdę czynią cuda.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia mnie nawet wciągnęła, mimo to nie sprawia, że chciałam być częścią życia (naprawdę niebezpiecznego - tylko dlatego, plus ta Afryka...) naszych bohaterów. Nie chciałam go opuszczać aż do końca, przynajmniej w tym tomie...


Autorowi dziękuję za tę przygodę.
Czytając ten tom nie znałam poprzedniego, z przyjemnością po niego sięgnę i poznam pierwszą przygodę Marka i Agnieszki. Jestem jej bardzo ciekawa.


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.