„Sekrety domu Bille II” - Agnieszka Janiszewska.

Drogi Czytelniku...

Strata? Niestety.
Pewna rodzina po przejściach? Tak.
Odkrywanie nieznanych dotąd faktów? Pewnie.

Realia sprzed lat? Będą.
Walka? Nieustanna.
Pomoc? Znajdzie się.
Kłopoty? Są.
Chęć zmian? Oczywiście.
Przybieranie maski na twarz? Pewnie.
Pewne ocieplenie relacji? Nie inaczej.
Nadrabianie straconego czasu? Nie obędzie się bez tego.
Sekrety? Niezmiennie.
Nadzieje? Jasne.

Między innymi właśnie to tym razem serwuje nam Agnieszka Janiszewska w swojej najnowszej książce pod tytułem „Sekrety domu Bille II”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to tom drugi i ostatni cyklu Sekrety domu Bille.


Miło było przenieść się po raz drugi do świata Róży, Urszuli, Zuzanny, Jacka, Adriana, Marcina, Teresy, Marianny, Alicji, Anny i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani i zróżnicowani. Muszę przyznać, że tym razem polubiłam tu Zuzannę, Ulę i Różę (jej rodzinę również). Jeśli chodzi o innych, cóż, przeważnie mieli coś na sumieniu, mniejsze lub większe przewinienia. Ja jestem w stanie wiele zrozumieć, lecz...
Dobra, już nie pisnę nic więcej. Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Muszę przyznać, że akcja rozkręca się swoim tempem. Chwilami naprawdę nie było spokojnie. Autorka serwuje nam w pewnych momentach (tak, nie zdradzę jakich) emocje dużymi porcjami. Troszkę mniej niż poprzednio brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji (nie były tu takie kluczowe), lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć oraz problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Zuzanna, Ula i Róża.


Po trzecie, styl. Książka, tak jak tom pierwszy, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego, więc szybko i łatwo się ją czyta. Lektura minęła mi dość fajnie. Daję za to plusika.

Po czwarte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć, zdecydowanie. Mnie troszkę zaskoczyło (pozytywnie oczywiście), nawet tu pasowało. Cieszę się, że autorka zdecydowała się na pewne kroki dotyczące losów Zuzanny, Róży i Uli. Taki scenariusz mogłoby napisać samo życie... Leci za to plusik.

Powieść jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że czasami potrzebny jest naprawdę silny wstrząs by zrozumieć pewne rzeczy i co nieco w życiu pozmieniać, choćby wydawałoby się już na to za późno.


Książka tym razem czytała się sama. Historia nawet mnie wciągnęła i sprawiła, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów, nie chciałam też opuszczać go aż do samego zakończenia, przynajmniej w tym tomie.


Autorce dziękuję za to zakończenie tej przygody, to było naprawdę ciekawe doświadczenie, warto je przeżyć.

Ten tom podobał mi się bardziej niż pierwszy. Praktycznie tutaj dopiero ważą się losy naszych bohaterów. Poprzednia część jest, przynajmniej według mnie, takim wprowadzeniem. Radzę przeczytać oba tomy jeden po drugim bez robienia sobie zbyt długich przerw.

Myślę, że spokojnie można to było wydać jako jedną powieść. 


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU ZACZYTANI. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.