„Mgła” - Marcin Ciszewski.

Drogi Czytelniku...

Pewien podinspektor i jego zaufani ludzie? Jest.
Pewien nadkomisarz? Jasne.
Mgła? Będzie.
Katastrofa samolotu? Obecna.
Terroryści? Cóż...
Sekrety i kłamstwa? Są.

Bardzo trudne śledztwo? Tak.
Chęć odkrycia prawdy? Pewnie.
Polityka? Znajdzie się.
Zamachy terrorystyczne? Niestety.

Zmiana rządu? Tak.
Zaskakujące odkrycia? Oczywiście.
Walka z czasem? Nie obędzie się bez niej.
Problemy rodzinne? A jakże.
Właśnie to, i kilka innych aspektów, tym razem serwuje nam Marcin Ciszewski we wznowieniu swojej powieści pod tytułem „Mgła”.
Z jakim efektem? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to czwarty już cyklu Jakub Tyszkiewicz.

Wspaniale było po raz kolejny przenieść się do świata Jakuba, Stanisława, Antoniego, Barbary, Heleny, Zosi, Marii, Jana, Janiny, Beaty, Sebastiana, Piotra i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Po raz kolejny są dobrze wykreowani i zróżnicowani, są 'realni' i 'namacalni', nie sztuczni jak marionetki. Autor w tej kwestii się postarał, nie mam tu nic do zarzucenia. Niczego mi w nich nie brakowało.
Mogę przyznać, że nadal lubię tu tylko Jakuba, Bena, Jadwigę, Antoniego i Stanisława. Po prostu nie dało się inaczej.
Jeśli chodzi o innych to, cóż... czymś mnie zdenerwowali lub zirytowali, choć rozumiałam motywację niektórych person. Byli bohaterowie, których miałam wręcz ochotę udusić. Jednak w tego typu powieści to plus.

Dobra, nie piszę nic więcej, nie chcę zdradzać za wiele.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, ciągle coś się dzieje. Autor serwuje nam emocje dość dużymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz problemów, którymi autorka na każdym kroku obarcza nasze persony, zwłaszcza Jakub
.

Po trzecie, styl. Autor pisze dość lekko, książkę czyta się dość szybko, łatwo i przyjemnie (choć powieść cienka nie jest i porusza trudne tematy). Za to muszę przyznać plusika.


Po czwarte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Nie było może specjalnie zaskakujące, ale  jestem z niego bardziej niż usatysfakcjonowana (myślę, że sama bym lepszego nie wymyśliła). Leci za to kolejny plusik.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że czasami prawda kryje się w miejscu, w którym nikt by nawet nie szukał.


Książka, tak jak jej poprzedniczki, praktycznie czytała się sama, dość szybko dotarłam do końca (a książka cienka nie jest). Historia mnie nawet wciągnęła, sprawiła, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów (mimo pewnych okoliczności), nie chciałam też opuszczać go aż do ostatniej kropki, chciałam wiedzieć jak ta historia się kończy, kto jest winny, kto to wszystko wymyślił...


Autorowi dziękuję za kolejną historię.
Po raz kolejny była naprawdę ciekawa i nietypowa. :)


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„The Call. Inwazja” - Peadar O'Guilín.

„Serce w grze” - Justyna Wnuk.